Dokładnie pięć tygodni temu, 3 sierpnia na szeroką skalę rozpoczęła się akcja poszukiwawcza. Jan Kazimierczak opuścił swój dom w Podwódce dzień wcześniej, w czwartkowe do południe. Kiedy nie wracał do domu, rodzina zawiadomiła policję. Do akcji poszukiwania mężczyzny natychmiast zostali zaangażowani policjanci, strażacy, zarówno z komendy Państwowej Straży Pożarnej jaki i jednostek pobliskich OSP. 86-latka szukało też kilka zastępów zespołów ratowników ze specjalnie wyszkolonymi psami. Swoją akcję przez kilkanaście kolejnych dni prowadzili także okoliczni mieszkańcy i rodzina. Wszystkie wysiłki nie przynosiły rezultatu, słuch o Janie Kazimierczaku zaginął, a realne szanse na znalezienie mężczyzny żywego topniały z dnia na dzień. Podwódkę otaczają łąki, rowy, bagna i potężny las, to właśnie w nim, pięć tygodni później znaleziono zwłoki.
- Około godziny 15.30 policjanci z bełchatowskiej komendy zostali wezwani do lasu w miejscowości Podwódki. Mężczyzna, który zbierał grzyby dokonał makabrycznego odkrycia. Znalezione ciało było już w stanie poważnego rozkładu- mówi Ewelina Maciejewska z KPP w Bełchatowie.
Mężczyzna został znaleziony kilkaset metrów od domu, w miejscu, które było kilkakrotnie przeszukiwane zarówno przez policję jak i rodzinę. W tej chwili trudno jednoznacznie określić czy do jego śmierci przyczyniły się osoby trzecie, to może wykazać dopiero sekcja zwłok. Zostanie ona przeprowadzona jeszcze w tym tygodniu.