Wszystko było gotowe już do wyjazdu i dopięte na ostatni guzik. Mały Wiktorek Kruszyński z Łękawy, który urodził się z poważną wadą serca i zespołem Wiliamsa, po świętach Wielkanocy miał udać się z rodzicami do kliniki w Linz. Tam miał przejść skomplikowaną operację serca. Rodzice i bliscy chłopczyka pieniądze zbierali od miesięcy. W internetowej zbiórce i licytacjach maluszka finansowo wspomogły tysiące osób. Na operację i leczenie zebrano ponad milion złotych. Na początku stycznia Wiktorek wraz z rodzicami był już w Linzu, gdzie został przebadany. Wówczas wstępnie wyznaczono termin operacji na początek kwietnia.
Teraz okazuje się, że sam wyjazd do Linz jest niemożliwy przez pandemię koronawirusa. Kilka dni temu rodzice dostali wiadomość od lekarzy z Linz o przełożeniu operacji z powodu obostrzeń i panującej na świecie pandemii.
- Załamani napisaliśmy maila, w którym jasno zapytaliśmy, czy mamy czekać do czasu kiedy wszystko się uspokoi. W odpowiedzi zostało klarownie napisane, że nie, ponieważ nikt nie wie, ile będzie trwała sytuacja związana z COVID. Nogi się pod nami ugięły, wszystko było już gotowe do wyjazdu – relacjonują rodzice.
Chłopiec w lutym przeszedł poważną infekcję, jego stan był ciężki, bo z dusznościami i wysoką gorączką trafił do Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki, gdzie lekarze walczyli o jego życie na oddziale intensywnej terapii. Maluch po kilkunastu dniach wyszedł ze szpitala. Jak mówią rodzice, ostatnio wykonane echo serduszka nie wykazało żadnej znaczącej zmiany. Jednak po świętach chłopca czeka kolejne badanie serca.
- Jesteśmy załamani, nie wiemy, jak to będzie. Przez tyle czasu wszyscy walczyliśmy o zapewnienie Wojownikowi jak najlepszej kliniki do walki o życie, a pandemia wszystko zniszczyła, zrujnowała możliwość na życie Wiktorka, który nie wiadomo ile może jeszcze czekać – mówią rodzice chłopca.
Zapewniają jednak, że będą nadal walczyć o powrót chłopca do zdrowia i szukać wyjścia z trudnej sytuacji.
Komentarze (0)