Wzrost cen za emisję dwutlenku węgla wciąż się nie zatrzymuje. We wrześniu na rynku handlu emisjami galopujące opłaty za CO2 przekroczyły kolejną barierę 70 euro za tonę. To kolejny w tym roku skok cen uprawnień. W maju osiągnęły one bowiem poziom 50 euro za tonę. Dla porównania w połowie 2020 roku było to 20 euro, a trzy lata temu ok. 8 euro. Eksperci wyliczyli, że jeśli ceny CO2 utrzymają na takim poziomie – to sam koncern PGE z tego tytułu może zapłacić nawet do 10 miliardów złotych w 2021 roku.
Niestety tak wysokie opłaty oznaczają podwyżki cen za prąd. W Polsce wciąż zdecydowana część energii elektrycznej produkowana jest bowiem ze źródeł konwencjonalnych. Eksperci nie mają wątpliwości, że obecna sytuacja mocno odbije się na domowych budżetach. W tym roku rachunki za prąd wzrosły średnio o około 10 proc. W przyszłym może to być tyle samo, a nawet znacznie więcej.
Jak pisze "Dziennik Gazeta Prawna", w 2022 roku podwyżka może sięgnąć około 10-15 proc. na rachunkach dla gospodarstw domowych. Niektórzy analitycy mówią nawet o 20 procentach. Miesięcznie dla gospodarstwa domowego może to oznaczać od 15 do 30 zł więcej z tytułu opłat za prąd. Taryfy na przyszły rok, zaproponowane przez koncerny energetyczne, będzie musiał zatwierdzić jeszcze Urząd Regulacji Energetycznej.
Znacznie drożej może nas kosztować tegoroczna zima, bo zapowiadane są również podwyżki taryf za ciepło. Jacek Szymczak, prezes zarządu Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie, w rozmowie z portalem wnp.pl wskazuje, że na skutek dramatycznie wysokiego wzrostu cen uprawnień do emisji CO2, problemy z bieżącym utrzymaniem płynności finansowej mają firmy ciepłownicze. Jego zdaniem, odbiorcy mogą się w tym roku spodziewać podwyżek cen ciepła na poziomie nawet do... około 30 proc.
O ponurej perspektywie czekających nas drastycznych podwyżek za prąd i ciepło mówili również związkowcy z bełchatowskiej kopalni i elektrowni, którzy wraz z innymi przedstawicielami Ogólnopolskiego Komitetu Protestacyjno Strajkowego PGE – Tauron, odwiedzili kancelarię premiera Mateusza Morawieckiego, gdzie złożyli petycję w tej sprawie.
- Zapowiadane są podwyżki permanentne. Głównym źródłem zła jest w tej chwili niekontrolowany wzrost cen emisji CO2. Wynika on z polityki Unii Europejskiej, ale również z polityki naszego rządu, który bezkrytycznie godzi się na wszystko, udając na użytek wewnętrzny, że jest wielkim oportunistą tej polityki, a tak naprawdę realizuje ją krok po kroku, tak jak sobie życzy tego Unia Europejska – mówił podczas zorganizowanego w stolicy briefingu prasowego Andrzej Nalepa, przewodniczący ZZPRC w Elektrowni Bełchatów.
Wskazał również, że obecna sytuacja w energetyce i planowana transformacja mogą doprowadzić, do sytuacji braku dostępności energii w ogóle. Przypomniał, że ostatnia zima pokazała, że nawet przy rozbudowie sieci transgranicznych, gdy kraje ościenne ledwo pokrywają własne potrzeby, to nie ma tej energii skąd importować.
- Ta sytuacja może doprowadzić do ograniczeń energii w dostępności dla przemysłu. W dalszej kolejności do tego, że obywatel będzie miał ryzykowne dostawy energii. Bez elektrowni atomowych, produkując prąd z wiatraków i fotowoltaiki brniemy w ślepy zaułek – ostrzega Andrzej Nalepa. - Występujemy w interesie wszystkich, bo drożyzna z tytułu CO2 dotknie nas wszystkich i szybko się nie skończy – dodał.
Adam Olejnik, przewodniczący MZZ „Odkrywka” w KWB Bełchatów zaznaczył, że odejście od węgla oznaczać będzie nie tylko podwyżki i drożyznę, ale będzie miało też poważniejsze konsekwencje.
- Odejście od węgla grozi utratą setek tysięcy miejsc pracy, zubożeniem regionów i ogromnym wzrostem cen energii – ostrzega Adam Olejnik.
Z kolei Leszek Skowronek, przewodniczący „Sierpnia 80” w KWB Bełchatów zauważył, że 2 biliony złotych, które mają zostać przeznaczone na rozproszenie producentów energii, trzeba będzie w przyszłości spłacić.
- Nikt nam nie da tego za darmo. Odejście od węgla oznacza biedę społeczną. Wielu ludzi nie będzie w stanie ogrzać swojego domu zimą. Żadne subwencje państwowe tego nie zastąpią. Mamy złoża, które powinniśmy wykorzystywać, dopóki nie znajdziemy tańszego i stabilnego paliwa. Na dziś go nie ma – powiedział Leszek Skowronek.
Jak dodał, dzisiaj w kraju obserwujemy, jakie owoce przynosi wzrost „spekulacyjnego parapodatku” w postaci rosnących cen za prawa do emisji CO2.
- Nie da się funkcjonować, jeśli się ogranicza CO2. Aż 90 proc. świata nie płaci za CO2. Dziś niszczymy swój przemysł, który PiS obiecywał odbudowywać – stwierdził przewodniczący Skowronek.
Komentarze (0)