reklama
reklama

Węgiel wraca do łask. Czy to szansa dla Bełchatowa? Zaskakująca deklaracja ministra

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: PGE GiEK

Węgiel wraca do łask. Czy to szansa dla Bełchatowa? Zaskakująca deklaracja ministra - Zdjęcie główne

foto PGE GiEK

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Kopalnia i Elektrownia Wojna na Ukrainie zmusza rząd do przemyślenia polityki energetycznej kraju do 2040 roku. Minister Jacek Sasin deklaruje nawet, że energetyka węglowa w Polsce może funkcjonować dłużej niż do 2049 roku. Czy zwrot w polityce energetycznej to szansa na uruchomienie Złoczewa? Związkowcy i pracownicy studzą optymizm i przypominają, że niedługo wybory...
reklama

Kiedy w lutym ubiegłego roku przyjęta została Polityka Energetyczna Polski do 2040 roku, wszystko wskazywało, że wkrótce nastąpi zmierzch energii elektrycznej wytwarzanej z węgla. Rząd zapowiadał bowiem „redukcję węgla w gospodarce” i przede wszystkim chciał postawić na energetykę odnawialną i atom. W przejściu tej drogi miał pomóc gaz ziemny, który miał być paliwem przejściowym w transformacji energetycznej.

Nowa strategia wyznaczała kierunki transformacji energetycznej. W 2040 roku ponad połowę mocy zainstalowanych w energetyce miały stanowić tzw. źródła zeroemisyjne. Szczegółową rolę w tym procesie ma odegrać morska energetyka wiatrowa i uruchomienie elektrowni jądrowych. Założenia PEP 2040 zakładały, że udział węgla w strukturze zużycia energii osiągnie nie więcej niż 56 proc. w 2030 roku. Rząd wskazał również bardziej pesymistyczny dla górników scenariusz - w przypadku wzrostu cen uprawnień do emisji CO2, udział węgla w produkcji energii może spaść nawet do poziomu 37,5 proc. przy obecnym udziale energetyki węglowej w produkcji energii na poziomie ok. 70 proc.

Znikną tysięce miejsc pracy

To oznaczało wyrok dla Bełchatowa. Górnikom i energetykom nie pozostawiono złudzeń, że energetyka węglowa – wbrew wcześniejszym zapowiedziom polityków – będzie powoli odstawiana na boczny tor, a ostatecznie zlikwidowana. Pracownicy kopalni i elektrowni musieli ostatecznie porzucić nadzieje na uruchomienie odkrywki Złoczew. Prezes PGE oświadczył nawet, że ta inwestycja jest nieopłacalna przy obecnych opłatach za CO2.

Żadnych złudzeń nie pozostawiał, opublikowany kilka miesięcy później, Terytorialny Plan Sprawiedliwej Transformacji Województwa Łódzkiego. Zapisano w nim, że związku ze znacznym zmniejszeniem wydobycia węgla i planowanym spadkiem produkcji energii w elektrowni, kopalnię i elektrownię Bełchatów czeka ogromna redukcja zatrudnienia do 2030 roku. Według prognoz, liczba miejsc pracy w ciągu 10 lat miała zmniejszyć się do około 4,2 tys. etatów. To oznacza spadek o 3253 etaty w stosunku do 2020 roku czyli o ok. 43 proc. W bełchatowskiej kopalni miało pracować docelowo 2,6 tys. górników (obecnie 4,6 tys.), natomiast w elektrowni 1,6 tys. osób wobec 2,9 tys. energetyków w chwili obecnej.

- Upadającym sektorem, dla którego spodziewane jest początkowe znaczne ograniczenie działalności, a następnie jej całkowite zaprzestanie w związku z przejściem na gospodarkę neutralną dla klimatu jest sektor górniczy, związany z odkrywkową eksploatacją węgla brunatnego – można było przeczytać w projekcie Terytorialnego Planu Sprawiedliwej Transformacji.

Rosyjska agresja na Ukrainę i kryzys polityczny, a także gospodarczy, wywołane wojną za naszą wschodnią granicą spowodowały, że ponownie w kraju rozgorzała dyskusja o bezpieczeństwie energetycznym. Tym bardziej, że dostawy gazu z Rosji zostały wstrzymane, a w perspektywie kolejnych miesięcy, a nawet lat, surowiec ten może być coraz droższy. Rządzący coraz głośniej zaczęli mówić o tym, że „zieloną rewolucję” w energetyce należy odłożyć, a na pierwszym miejscu postawić na bezpieczeństwo. Efekt jest taki, że węgiel zaczyna z powrotem wracać do łask.

Energetyka jednak na dłużej z węglem?

Minister Aktywów Państwowych - Jacek Sasin podczas posiedzenia Wojewódzkiej Rady Dialogu Społecznego, która odbyła się w Katowicach zapowiedział, że rząd chce, aby energetyka węglowa w Polsce mogła funkcjonować w znacznie dłuższej perspektywie niż do 2049 roku i być „docelowym stabilizatorem systemu energetycznego”. Wicepremier Sasin zaznaczył, że w sytuacji zbrojnej napaści Rosji na Ukrainę, zarówno wygaszanie górnictwa, jak i projekt wydzielania aktywów węglowych ze spółek energetycznych, muszą zostać poddane „kolejnemu przemyśleniu” i korektom. Odniósł się również do założeń zmian Polityki Energetycznej Polski do 2040 roku i wskazał, że podstawowa zmiana zakłada „uzupełnienie tego planu transformacji energetycznej o cały dział: bezpieczeństwo energetyczne Polski”. Wzrost cen surowców energetycznych, a wśród nich przede wszystkim gazu, sprawił, że ponownie trzeba pochylić się nad transformacją energetyczną.

- To spowodowało, że musimy ponownie zdefiniować nasze energetyczne bezpieczeństwo, przede wszystkim przemyśleć ten model transformacji, który zakładał po pierwsze odejście od węgla, po drugie zakładał jako paliwo przejściowe gaz ziemny, a w finale podstawowy miks energetyczny miał być tworzony przez OZE i energię jądrową – powiedział Jacek Sasin.

Podkreślił, że niestabilność cen powoduje, że gaz jest nie do zaakceptowania jako paliwo przejściowe, bo to spowodowałoby znaczący wzrost cen energii. Zaznaczył, że obecnie sytuacja energetyczna kraju zmienia się i węgiel będzie potrzebny znacznie dłużej niż wcześniej sądzono.

- Chcemy dzisiaj spowodować, że energetyka węglowa będzie mogła funkcjonować w znacznie dłuższej perspektywie czasu, a docelowo również ta energetyka węglowa byłaby stabilizatorem całego naszego systemu energetycznego – mówił Jacek Sasin. - Stąd musimy również zmierzyć się z modyfikacją planu dla górnictwa w perspektywie wieloletniej, na razie pewnie tej krótszej, ale wymagającej bardzo szybkich decyzji, chociażby inwestycji w sektor.

Minister Sasin dodał, że rząd w pełni zgadza się co do potrzeby inwestycji zwiększających wydobycie, ale również inwestycji w sektor energetyki węglowej.

- Zmierzamy do tego, aby utrzymać w dłuższej perspektywie czasu możliwość pracy bloków węglowych, nawet dłuższej niż okres ekonomicznego uzasadnienia (…) Zdajemy sobie sprawę, że kwestia bezpieczeństwa energetycznego jest ponad ekonomicznymi rachunkami – stwierdził Jacek Sasin.

Związkowcy: nie słowa, ale czyny

Z dystansem i sporą rezerwą do zapowiedzi wicepremiera podchodzą w kopalni i elektrowni Bełchatów. Związkowcy pytani o szansę na Złoczew przyznają, że oczekują, aby za słowami poszły czyny. Pamiętają bowiem wcześniejsze obietnice i deklaracje polityków, które skończyły się wielkim rozczarowaniem. Kopalnia nie otrzymała koncesji, a prezes PGE określił budowę kopalni jako "nierentowne przedsięwzięcie".

Leszek Skowronek, przewodniczący Związku Zawodowego "Sierpień '80" uważa, że węgiel to przyszłość regionu i trzeba o niego walczyć dopóki jest na to szansa. Uważa też, że przy obecnych deklaracjach ministra Sasina, odkrywka Złoczew wciąż powinna być cały czas w grze, a do wytwarzania energii z węgla można wykorzystać nowe technologie. 

- Można zastosować opcję mniej emisyjną czyli zgazowanie węgla. Złoczew dawał nam bufor bezpieczeństwa na utrzymanie pracy dla młodych pracowników, którzy przechodzą do kopalni teraz ze spółek - mówi Leszek Skowronek. 

Zaznacza jednak, że bez gruntownych inwestycji w bloki energetyczne, nie ma mowy o wydłużeniu produkcji prądu z węgla. Przypomina, że żywotność jednostek elektrowni Bełchatów kończy się po 2030 roku i wówczas... węgiel nie będzie już potrzebny.

- Chyba, że pojawi się opcja zgazowania węgla. Jako związkowiec jestem realistą, czekamy jednak na działania, a nie tylko słowa. Trzeba ponownie wystąpić o koncesję na Złoczew - mówi Leszek Skowronek. 

Z dużym dystansem do rządowych zapowiedzi podchodzi szef jednego z największych związków zawodowych w bełchatowskiej elektrowni. 

- W przyszłym roku mamy wybory, więc politycy wszelkiej maści będą próbowali grać pod każdy zawód, który jest liczny, aby zyskać sobie przychylność wyborców. Fakty są takie, że słyszymy z Unii Europejskiej wręcz o konieczności przyspieszenia przemian, żeby się odciąć się od surowców wydobywanych w Rosji. Nie wierzę w to, że nastąpi jakaś gwałtowna zmiana, ponieważ nie są poczynione żadne inwestycje - mówi Andrzej Nalepa, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Ruchu Ciągłego w Elektrowni Bełchatów. 

Jak dodaje, powstanie nowych złóż to są kolosalne pieniądze i długi czas uruchamiania. W przypadku Złoczewa jest to cykl około dziesięciu lat. Według związkowca - obiecać można wszystko, a po uspokojeniu się sytuacji z Rosją, rząd z powrotem wróci do prób transformacji. 

- To jest sytuacja chwilowa ze względu na relację ceny gazu do węgla, która jest korzystna dla węgla brunatnego i kamiennego. Natomiast nie sądzę, aby Unia Europejska zmieniła politykę. Chwilowo jest zagrożenie dla produkcji energii, ale nie wierzę, aby węgiel wrócił do łask. Jak wejdą elektrownie atomowe, to trend się odwróci i to jest w zasadzie przyczyna braku wiary w słowa polityków. Jest to zwykła ściema przed wyborami - mówi Andrzej Nalepa. 

 

 

 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama