Do strajku w spółce zależnej PGE doszło na przełomie marca i kwietnia. Załoga przestała pracować, bo władze spółki nie zgodziły się na podwyżki pensji. Pracownicy protestowali aż przez 12 dni, a w szczytowym momencie strajkowało ok. 70-80 proc. załogi. Protest zakończył się podpisanym porozumieniem, które gwarantowało załodze średnio po 150 zł podwyżki brutto od 1 kwietnia. To była jednak tylko część obiecanego wzrostu wynagrodzeń. Związkowcy zawarli bowiem z pracodawcą porozumienie mówiące o tym, że do końca czerwca zostanie uzgodniona wysokość druga część podwyżek. Te miały wejść w życie od 1 września.
Negocjacje na przełomie czerwca i lipca nie przyniosły rezultatu. Pracodawca poprosił o przełożenie rozmów na drugą połowę sierpnia, tłumacząc to trudną sytuacją finansową spółki. Niestety, choć mamy już pierwsze dni września, załoga obiecanych podwyżek wciąż nie zobaczyła. Kolejne spotkanie związkowców z władzami spółki ma odbyć się do 20 września.
- Negocjacje idą bardzo opornie, pracodawca przyznaje, że nie jest w stanie wywiązać się z porozumienia i wciąż tłumaczy to trudną sytuacją spółki – mówi Cezary Stasiak, przewodniczący Związku Zawodowego „Solidarność ‘80”.
To ta organizacja zorganizowała strajk w spółce. Teraz grozi kolejnym sporem zbiorowym lub pozwem sądowym wobec pracodawcy.
– Porozumienie ze stroną społeczną to jest akt prawny, a nie jakiś tam świstek papieru. Jeżeli wkrótce nie osiągniemy porozumienia, to czeka nas kolejny spór zbiorowy albo sprawa w sądzie – mówi Cezary Stasiak.
Na podwyżki czeka w sumie 1340 zatrudnionych w Betransie. Związkowcy żądają od pracodawcy 200 zł brutto podwyżki dla każdego pracownika. To jednak nie wszystko. Okazuje się, że pracownicy nie otrzymali jeszcze zaległego wynagrodzenia za dni strajkowe. Średnio wychodzi to po ok. 240 zł brutto na osobę. Wynagrodzenie za czas strajku będzie różne dla poszczególnych pracowników, bo niektórzy brali udział w strajku tylko przez kilka dni, a inni przez cały okres trwania protestu. Łącznie wypłata za dni strajku dla załogi to, według szacunków związkowców, koszt około 1 mln zł.
Komentarze (0)