Ostatnie tygodnie to rozmowy przedstawicieli rządu ze związkowcami spółek energetycznych w sprawie tzw. umowy społecznej dla energetyki. To dokument konieczny przed przystąpieniem do rewolucyjnych zmian związanych z transformacją w energetyce. Przypomnijmy, że Ministerstwo Aktywów Państwowych chce wydzielenia wszystkich elektrowni węglowych i kopalni węgla brunatnego do nowej spółki – Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego. Związkowcy negocjują z rządem na jakich warunkach miałoby to nastąpić.
Jak informuje radio ZET, zgodnie z zapisami, szefowie związków otrzymywaliby potrójną pensję oraz 20 proc. dodatek do wypłaty w czasie, gdy nie pracują, a pełnią jedynie funkcje związkowe. Umowa społeczna ma zagwarantować też pracownikom gwarancje: pracy, osłon socjalnych i urlopów przedemerytalnych. Według umowy, każdy z pracowników zakładów, które wejdą do NABE, po podpisaniu umowy społecznej miałby otrzymać po 10 tys. zł.
O sprawę podwyżek dla związkowców i zapisy w umowie społecznej zapytaliśmy związkowców. Waldemar Lutkowski, szef Związku Zawodowego Pracowników Ruchu Ciągłego w KWB Bełchatów, który jako przedstawiciel Trójstronnego Zespołu ds. Branży Węgla Brunatnego bierze udział w rozmowach ze stroną rządową, stanowczo zaprzecza sensacyjnym informacjom o przywilejach i podwyżkach dla związkowców.
- To jest absolutna nieprawda. Nigdy taka propozycja nie padła i nie znalazła się w projekcie umowy. Będziemy żądali sprostowania tej informacji, w przeciwnym razie spotkamy się w sądzie – mówi Waldemar Lutkowski.
Szef kopalnianego związku potwierdził jednocześnie, że w projekcie umowy społecznej ma znaleźć się zapis o kwocie 10 tys. zł dla każdego z pracowników.
Komentarze (0)