reklama
reklama

Energetycy z PGE podzieleni w sprawie podwyżek. O jakie kwoty chodzi i czy dojdzie do protestów?

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Energetycy z PGE podzieleni w sprawie podwyżek. O jakie kwoty chodzi i czy dojdzie do protestów? - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Kopalnia i Elektrownia W bełchatowskiej elektrowni trwają negocjacje w sprawie wzrostu wynagrodzeń. Jeden ze związków zawodowych podpisał porozumienie, pozostałe weszły w spór zbiorowy i nie wykluczają protestu. Jakiej podwyżki domagają się negocjujący?
reklama

W bełchatowskiej elektrowni trwa negocjacyjny pat w sprawie podwyżek dla energetyków. Po kilku miesiącach rozmów sześć z siedmiu związków zawodowych, działających na terenie zakładu, weszło w spór zbiorowy z pracodawcą. Kością niezgody była kwota 50 zł. Związkowcy chcieli 600 zł zamiast 550 zł do stawki zasadniczej, na którą nie zgodził się pracodawca. Ostatecznie porozumienie podpisała elektrowniana „Solidarność”. Organizacje, które odmówiły, postanowiły powrócić do swoich pierwotnych żądań czyli 850 zł podwyżki na stawce zasadniczej.

- Była szansa na więcej, niestety władze z Solidarności poszły w kierunku takim, aby szybko się dogadać, bo ludzie czekają na pieniądze. Argumentacja z naszej strony była nieco inna – mówi Andrzej Nalepa, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Ruchu Ciągłego w Elektrowni Bełchatów. - Chcemy podwyżki o 850 zł do stawki zasadniczej, co jest zgodne ze wzrostem cen i tym o ile spadły płace pracowników – dodaje.

Dyrektor o niepewności ekonomicznej i wojnie

Związkowcy przystąpili do sporu zbiorowego. Wcześniej do ich żądań odniósł się dyrektor elektrowni, który przypomniał, że podczas rozmów zaproponowano trzy warianty podwyżek. Oprócz wspomnianych 550 zł plus dodatkowo 50 zł, które były przeznaczone na różne dodatki m.in. za warunki szkodliwe, prace niebezpieczne, funkcyjny czy dyżury domowe, władze zakładu dały do wyboru też dwie inne opcje: 600 zł do stawki zasadniczej + 50 zł od 1 marca lub od początku kwietnia 650 zł do stawki zasadniczej + 50 zł.

- Strona związkowa reprezentowana przez 6 organizacji odrzuciła propozycję Pracodawcy wysuwając kolejne żądania płacowe. Oczekiwania związkowe odnośnie tegorocznego poziomu podwyżek są dużo wyższe niż możliwości oddziału i nie uwzględniają polityki wynagrodzeń związanej z bieżącym funkcjonowaniem oddziału oraz zapisami ZUZP (Zakładowy Układ Zbiorowy Pracy – przyp. Red.). Pracodawca, jak i każdy pracownik, ma świadomość w jakim otoczeniu rynkowym się znajdujemy – napisał Michał Banaszczyk, dyrektor elektrowni.

W piśmie zaznaczył, że „niepewność ekonomiczna spotęgowana epidemią, wojną, sytuacją ogólnoświatową na rynku energii o trudnym do przewidzenia zakończeniu, każe skupić się na zabezpieczeniu i utrzymaniu miejsc pracy, a nie na dążeniu do rozszerzania dotychczasowych i przyznawania nowych świadczeń, oderwanych od możliwości finansowych oddziału”.

Andrzej Nalepa z ZZPRC, kiedy słyszy tłumaczenia dyrektora o rynku energii i trudnej sytuacji finansowej, przytacza argumenty związkowców.

- Słyszymy, że ministerstwo zastanawia się nad wprowadzeniem podatku od ponadnormatywnych zysków. Elektrownia wypracowuje dla PGE zyski, zakład pracuje na pełnych obrotach, a pracodawca wychodzi z założenia, że lepiej to odprowadzić w formie podatku niż przeznaczyć dla załogi – mówi Andrzej Nalepa.

Dlaczego „Solidarność” podpisała porozumienie?

Andrzej Lewandowski, przewodniczący NSZZ „Solidarność” w Elektrowni Bełchatów, podkreśla, że wynegocjowana obligatoryjna kwota 550 zł do stawki zasadniczej dla pracowników plus dodatkowe 50 zł opcjonalnie, to jest zdecydowanie więcej niż początkowo PGE proponowała. Kwota wyjściowa podczas rozmów wynosiła bowiem 320 zł.

- Najkorzystniejsza dla załogi była opcja podwyżki od początku lutego. Odbyłem około dwudziestu spotkań z pracownikami i na wszystkich mówili mi jedno: bierzmy tę podwyżkę od lutego, bo inflacja wciąż jest wysoka, a drożyzna w sklepach coraz wyższa – mówi Andrzej Lewandowski.

Wynegocjowana stawka w praktyce oznacza, że PGE na podwyżkę płacy dla każdego z pracowników w elektrowni będzie musiało przeznaczyć średnio ok. 1,1 tys. zł (brutto).

Szef elektrownianej „Solidarności” przypomina też, że negocjacje w sprawie podwyżek ciągnęły się już od listopada. W przypadku wejścia w spór zbiorowy, który może nawet potrwać 2-3 miesiące, energetycy musieliby czekać na wzrost wynagrodzenia znacznie dłużej.

- Moglibyśmy tyle czekać, ale nie wiadomo jaki byłby tego efekt. W porozumieniu, które podpisaliśmy jako związek, jest zapis, że w lipcu siadamy do drugiej tury rozmów, czyli nie zamykamy sobie drogi do dalszych negocjacji płac – mówi Andrzej Lewandowski.

Czy będzie protest?

Niewykluczone, że brak porozumienia płacowego może zakończyć się protestem pozostałych związków zawodowych. Obecnie trwa negocjacyjny pat, który będzie niezwykle ciężko przełamać.

- Będziemy prawdopodobnie podpisywać protokół rozbieżności. Później przyjdzie czas na mediatora, ale przy możliwym braku postępu w negocjacjach, rozpoczniemy akcję protestacyjną. Myślę, że pikieta czy manifestacja będą dobrym świadectwem dla obecnej władzy – dodał Andrzej Nalepa.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama