Grupa turystów z Bełchatowa i pow. piotrkowskiego miniony, długi weekend chciała spędzić w nadmorskiej Łebie. Turyści długo szukali miejsca, w którym mogliby otrzymać zakwaterowanie. Wszystkie oferty były już zarezerwowane. Pani Andżelika z Bełchatowa, która najbardziej zaangażowała się w poszukiwania noclegu, wreszcie natrafiła na bardzo kuszącą ofertę.
Nowy, zadbany domek w okazyjnej cenie. Czegoś takiego grupa znajomych właśnie szukała. W trakcie rozmowy rzekoma właścicielka kwatery podała dokładną instrukcję co należy zrobić by zarezerwować nocleg. Poprosiła, aby wysłać zaliczkę na podany numer konta za dwie osoby, określić ilość przyjezdnych i zadeklarować termin pobytu. Grupa znajomych, według wskazówek przelała na konto kilkaset złotych.
Pani Andżelika zaczęła szukać w internecie zdjęć wynajętego domku. Nie mogła jednak nigdzie nic znaleźć. W rozmowie telefonicznej właścicielka poinformowała, że oferta jest prywatna i w związku z tym nie posiada swojej strony internetowej.
- W tym samym czasie rodzice poszkodowanej przebywali nad morzem. Na prośbę córki zaczęli szukać wynajętego właśnie domku pod podanym przez kobietę adresie – mówi Piotr Rokita z KPP w Bełchatowie
Na Grunwaldziej 11, gdzie miał znajdować się domek nie było nic.
- Rodzice poszkodowanej widząc, że podany adres nie istnieje, zaczęli dopytywać w pobliskim pensjonacie. Jak się okazało, właściciele poinformowali bełchatowian, że nie są pierwszymi, którzy szukają kwatery widmo – wyjaśnia Rokita.
Podobno od dwóch tygodni na Grunwaldzką 11 przyjeżdżali turyści z całej Polski, a nawet zagranicy. Jasnym było, więc, że pani Andżelika wraz ze swoją grupą przyjaciół padła ofiarą oszustwa.
Zdeterminowani młodzi ludzie szukali dalej wolnych pokoi w Łebie i na tym samym serwisie ogłoszeniowym natrafili na praktycznie identyczną ofertę turystyczną. Miał być domek, tyle tylko, że na innej ulicy. Poszkodowana zadzwoniła pod podany numer telefonu. W słuchawce usłyszała znajomy głos, ale rzekoma właścicielka miała już inaczej na imię. Podała kobiecie tą samą instrukcję, aby przelać kwotę za dwie osoby, a następnie wysłała sms-em numer konta, ten sam, który był podany poprzednim razem. Tym razem o żadnym przelewie mowy nie było, od razu za to było zgłoszenie na policję.
- W tym momencie sprawę prowadzą funkcjonariusze z bełchatowskiej komendy, weryfikują zarówno numery telefonów jaki i numer konta, na które wpłynęły pieniądze od poszkodowanej bełchatowianki. Pracujemy w porozumieniu z policjantami z Łeby i Lęborka i niewykluczone, że ostatecznie sprawę przejmie komenda, na terenie której doszło do przestępstwa – mówi Rokita.
Trudno jednoznacznie wskazać jakiego rzędu pieniądze mogły trafić na konto oferującej domek - widmo, nie wiadomo też ile osób zostało poszkodowanych, to z pewnością wyjaśni toczące się postępowanie. Jak podkreśla Piotr Rokita, taka sprawa w bełchatowskiej komendzie jest pierwszą co najmniej od kilku lat.
- Dawno nie mieliśmy do czynienia z tego typu przestępstwem, niemniej jednak nie powinno to uśpić naszej czujności. Warto, kiedy szukamy miejsca noclegowego zwrócić uwagę na kilka podstawowych szczegółów. Przede wszystkim cena – zbyt niska przy wygórowanym standardzie jest z pewnością tym co powinno wzbudzić naszą czujność – tłumaczy funkcjonariusz.
Warto przy okazji szukania noclegu podeprzeć się informacjami lokalnej izby turystycznej, a jeśli takowej nie ma, zawsze można sprawdzać w Urzędach Gmin.
- Policjanci z danej miejscowości z pewnością też nie odmówią nam pomocy. Jeśli cokolwiek budzi nasze wątpliwości, lepiej to zawczasu sprawdzić niż z walizką w ręku, kilkaset kilometrów od domu przekonać się o tym, że nie mamy gdzie spędzić urlopu – kończy Piotr Rokita.