reklama

Ceny mieszkań w Bełchatowie poszybowały w górę. Częściej decydujemy się na budowę domu, choć działki wcale tanie nie są...

Opublikowano:
Autor:

Ceny mieszkań w Bełchatowie poszybowały w górę. Częściej decydujemy się na budowę domu, choć działki wcale tanie nie są...  - Zdjęcie główne

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WydarzeniaPopyt na mieszkania w Bełchatowie znacznie spadł. Ich ceny poszybowały mocno w górę, dlatego bełchatowianie znacznie chętniej rozważają kupno domu. Ile trzeba zapłacić za własne cztery kąty? Jak kształtują się ceny działek w samym mieście i na jego obrzeżach?

Osoby rozglądające się ze kupnem własnych czterech kątów w Bełchatowie niestety muszą przygotować się na znaczny wydatek lub też… spory kredyt. Niestety ceny mieszkań mocno poszybowały w górę i nawet spadek zainteresowania ich kupnem nie sprawił, aby mocno potaniały.

- Popyt na mieszkania spadł, a wynika to z tego, że ich ceny poszły mocno w górę. Nasi klienci częściej pytają o domy niż o mieszkania – mówi Bożena Cieślak z Biura Nieruchomości „Patio” w Bełchatowie.

Jak kształtują się zatem ceny mieszkań w Bełchatowie? Zależy to od wielu czynników m.in. lokalizacji, metrażu, stanu mieszkania czy też kondygnacji w bloku. Sami pośrednicy podkreślają, że największym zainteresowaniem cieszą się mieszkania na niższych kondygnacjach parterze lub 1-2 piętrze. Obecnie za metr kwadratowy lokum w Bełchatowie trzeba zapłacić od 3,5 do 5,5 tys. zł. To oznacza, że zakup 60 metrów kwadratowych w bloku to koszt grubo ponad 300 tys. zł. Co ciekawe, wysokie ceny dotyczą również mieszkań w blokach z tzw. wielkiej płyty. Na przykład za mieszkanie o pow. 58 metrów kwadratowych na 8. piętrze wieżowca trzeba zapłacić aż 210 tys. zł. Sami pośrednicy przyznają, że kiedyś taka cena była nie do pomyślenia. Dziś lokal znalazł nabywcę.

Rosnące ceny mieszkań spowodowały, że bełchatowianie coraz częściej rozglądają się za kupnem domu. Najchętniej na obrzeżach Bełchatowa albo w odległości kilku kilometrów od miasta.

- Najchętniej klienci interesują się domem z dobrym dojazdem, blisko miasta i niezbędną infrastrukturą - mówi Bożena Cieślak.

Rozpiętość cenowa też jest duża. Już za 360 tys. zł. można kupić dom na wsi, a za 440 tys. zł w stanie deweloperskim bliżej centrum miasta. Ponad pół miliona trzeba wydać już za nieruchomość w dobrej lokalizacji. Jednak największym zainteresowaniem cieszą się działki pod zabudowę domów. Na kupno działki najchętniej decydują się młode małżeństwa. Najczęściej na obrzeżach Bełchatowa w promieniu około 4 kilometrów od miasta.

- Młodzi ludzie najczęściej chcą kupić działkę pod budowę wymarzonego domu, rzadko kiedy decydują się na kupno rozpoczętej budowy domu. Na zakup gotowego domu częściej decydują się rodziny z już prawie dorosłymi dziećmi – mówi Renata Jabłońska z Biura Nieruchomości „Sami Swoi” w Bełchatowie.

A ile kosztują działki? Na obrzeżach Bełchatowa za działkę o powierzchni od 15 do 30 arów trzeba zapłacić ok. 50-60 tys. zł. Cena rośnie o kolejne kilka tysięcy złotych w sytuacji, jeśli są już przyłącza do niezbędnych mediów. Znacznie drożej jest już w samym Bełchatowie. Działka o powierzchni 10 arów w drugim pasie zabudowy w odległości 30-40 metrów do przyłącza kosztuje ok. 80 tys. zł. Jeśli zdecydujemy się na lokalizację z niezłą infrastrukturą, gdzie mamy już przyłącza m.in. kanalizację, prąd oraz doprowadzoną wodę, to cena szybuje mocno w górę. Na przykład na osiedlu Ludwików trzeba zapłacić od 130 do 150 zł za metr kwadratowy działki.

Niestety osobom, które chcą zainwestować w budowę wymarzonego domu, ze względu na pandemię koronawirusa, trudniej jest otrzymać kredyt hipoteczny.

- Zainteresowanie kredytami wciąż mamy bardzo duże, ale niestety jest o nie coraz trudniej. Ze względu na obecną sytuację gospodarczą, banki stawiają o wiele większe wymagania wobec klientów – mówi Jarosław Fuzowski z Kancelarii Kredytów Hipotecznych Findom.

Jak dodaje, banki podniosły wymagania np. jeśli chodzi o wkład własny przy tego typu inwestycjach. Przed wybuchem pandemii, większość banków realizowała transakcje zakupu nieruchomości, wymagając minimum 10 proc. wkładu własnego. Obecnie kredyt z 10-procentowym wkładem własnym można zrobić w czterech z dziesięciu największych banków w Polsce. Pozostałe zwiększyły wymagany wkład do 20 proc., a jeden z nich nawet do 30 proc. Niestety obostrzeń przy kredytach hipotecznych jest znacznie więcej. Negatywną decyzję otrzymują osoby zatrudnione na umowy zlecenie czy umowy o dzieło. Problem z otrzymaniem kredytu mogą też mieć osoby prowadzące działalność gospodarczą – w tym przypadku akceptowane są branże tzw. niskiego ryzyka.

- W dalszym ciągu mówi się o kolejnej fali COVID więc Banki nie znoszą restrykcji. Aktualnie jesteśmy w okresie oczekiwania, a za moment przyjdzie czas weryfikacji, związany z analizą spłaty kredytów po wakacjach kredytowych - mówi Jarosław Fuzowski.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE