Jak powiedział podczas konferencji prasowej minister zdrowia Adam Niedzielski, wprowadzone w marcu ograniczenia to była "smutna konieczność" związana z tym, że wszystkie siły musiały być skierowane na walkę z COVID-19 w trzeciej fali.
- Teraz, kiedy fala odpuszcza, chcemy przerzucić środki i siły na leczenie w innych zakresach - dodał szef resortu.
Aby zapewnić dodatkowe łóżka szpitalne dla pacjentów wymagających pilnego przyjęcia do szpitala, NFZ 8 marca tego roku zaleciło ograniczenie do niezbędnego minimum lub czasowe zawieszenie udzielania świadczeń wykonywanych planowo.
Jak wyjaśniło NFZ, ograniczenie nie powinno dotyczyć planowej diagnostyki i leczenia chorób nowotworowych. Dodatkowo - jak wskazał fundusz - przy ograniczeniu lub zawieszeniu udzielania świadczeń należało wziąć pod uwagę przyjęty plan leczenia oraz wysokie prawdopodobieństwo pobytu pacjenta po zabiegu w oddziale anestezjologii i intensywnej terapii.
Zalecenie dotyczyło przede wszystkim planowanych pobytów w szpitalach w celu przeprowadzenia diagnostyki, zabiegów diagnostycznych, leczniczych i operacyjnych, w szczególności endoprotezoplastyki dużych stawów, dużych zabiegów korekcyjnych kręgosłupa, zabiegów naczyniowych na aorcie brzusznej i piersiowej, pomostowania naczyń wieńcowych, jak również dużych zabiegów torakochirurgicznych, zabiegów wewnątrzczaszkowych, nefrektomii, histerektomii, ale z powodów innych niż onkologiczne.
Szef MZ na konferencji prasowej zwrócił uwagę, że w szczycie III fali na walkę z COVID-19 przeznaczonych było ponad 46 tys. łóżek szpitalnych.
- Ponieważ III fala słabnie, apogeum mamy za sobą, dlatego zdecydowaliśmy – razem z wojewodami i ministerstwem spraw wewnętrznych i administracji – o przywróceniu do systemu normalnego opieki zdrowotnej, nie tego covidowego, ponad 10 tys. łóżek. I to jest kwestia najbliższych dwóch tygodni, gdzie te 10 tys. łóżek wróci z walki z pandemią koronawirusa do zwykłego systemu opieki zdrowotnej" – powiedział Niedzielski.
Komentarze (0)