Mimo powtarzających się apeli ze strony służb mundurowi wciąż są wzywani na bezpodstawne interwencje, a zgłoszenia, które do nich wpływają, okazują się głupim żartem. Podobnie było również tym razem w parku w centrum miasta.
- Zgłoszenie dotyczyło dwóch mężczyzn, którzy jak wynikało z informacji, mieli znajdować się w stanie zagrażającym ich życiu i zdrowiu. Policjanci, wiedząc, że w takiej sytuacji liczy się każda sekunda, natychmiast znaleźli się na miejscu zdarzenia – mówi Iwona Kaszewska, rzecznik bełchatowskiej policji.
Szybko okazało się jednak, że zgłaszający zadrwił sobie ze służb. Funkcjonariusze w parku zastali dwóch pijanych mężczyzn. Jeden z nich, 23-letni bełchatowianin na widok mundurowych stwierdziła, że „zamówił karetkę, a nie policję”.
Zobacz również: Policjanci po służbie ruszyli w pościg. Okazało się, że ich podejrzenia były słuszne
- W rozmowie z policjantami był agresywny, wulgarny, nie stosował się do poleceń wydawanych przez funkcjonariuszy. Wokół mężczyzny porozrzucane były śmieci, twierdził, „że daje pracę innym” – relacjonuje Kaszewska.
Awanturującemu się mężczyźnie towarzyszył śpiący na ławce 27-latek. Na miejsce interwencji dotarli również ratownicy medyczni. Teraz to sąd zadecyduje o dalszym losie 23-latka, który spowodował niepotrzebną interwencję służb.
- Musi teraz liczyć się z odpowiedzialnością za popełnione wykroczenia dotyczące: wywołania niepotrzebnej czynności służb ratunkowych, niestosowania się do wydawanych przez funkcjonariuszy poleceń, za zaśmiecanie miejsc publicznych, spożywanie alkoholu w miejscu publicznym oraz za używanie słów nieprzyzwoitych – dodaje Kaszewska.
Komentarze (0)