Stanisław Grzelczak zmarł 11 stycznia tego roku i niestety nie doczekał tegorocznego 30. Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Wieloletni nauczycieli i wicedyrektor ZSP nr 1 w Bełchatowie przez ostatnie kilkanaście lat czynnie angażował się w zbiórkę podczas orkiestry ludzkich serc. Każdego roku pedagoga z popularnego "Energetyka" można było spotkać kwestującego z puszką. Najbliżsi Stanisława Grzelczaka, jeszcze w grudniu, gdy było wiadome, że z powodów zdrowotnych nie mógł brać w kolejnym finale, postanowili założyć tzw. e-puszkę. Ruszyły wpłaty, które były kontynuowane także po śmierci lubianego nauczyciela i wolontariusza.
Kilka dni po 30. Finale WOŚP syn zmarłego opublikował na portalu społecznościowym wzruszający wpis i podał kwotę, jaką udało się zebrać do wirtualnej skarbonki. Było to dokładnie 9839 zł. Okazuje się, że była to największa kwota, jak trafiła do puszek w Bełchatowie.
- Mam nadzieję, że Tatko to widzi wszystko z góry. Bardzo by się cieszył, jestem pewien w końcu znów pobil rekord, od zawsze sprawiało mu to radość. Dziękujemy wszystkim Wam - napisał syn zmarłego.
Wzruszenia po tej niezwykłej zbiórce nie kryją również w bełchatowskim sztabie WOŚP.
- Pan Stanisław był niezwykle ciepłym i niesamowitym człowiekiem. Potrafił zjednać sobie ludzi, a ta jego ostatnia puszka pokazuje jak bardzo był lubiany wśród wolontariuszy i uczniów szkoły. To była największa kwota, którą zebrano do jednej puszki w Bełchatowie - mówi Rafał Kalcieński, szef bełchatowskiego sztabu WOŚP.
Jak dodaje, sam ma swoje osobiste wspomnienia związane ze zmarłym wolontariuszem, który zawsze był chętny do pomocy, a każdego roku chłonął atmosferę orkiestry ludzkich serc.
- Pamiętam sytuację sprzed roku, kiedy liczyliśmy pieniądze z puszek, a kolejka wolontariuszy była tak długa, że końca nie było widać. Powiedziałem panu Stasiowi, aby podszedł z puszką i nie czekał tyle godzin, ale on odparł tylko, że dzieci najpierw, a on poczeka sobie. Skończyliśmy o czwartej rano i odwiozłem go do domu. To był niesamowity człowiek - wspomina Rafał Kaleciński.
Komentarze (0)