Ta historia wydarzyła się w jednym z osiedlowych marketów. Mieszkaniec powiatu bełchatowskiego robił w nim zakupy i przez nieuwagę zostawił na chwilę saszetkę z wypłaconymi wcześniej 10 tys. złotych w gotówce. Mężczyzna szybko zorientował się, że zgubił swoje pieniądze i natychmiast powrócił do miejsca, gdzie je zostawił. Po saszetce nie było już jednak śladu.
- Wstępnie ustalono, że kradzieży mógł dokonać mężczyzna, który obserwował rejon wejścia do marketu i w momencie nieuwagi pokrzywdzonego zabrał pozostawione przez niego rzeczy. Policjant z wydziału kryminalnego przyjmujący zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa zapoznał się z zebranym materiałem i zapamiętał wizerunek potencjalnego sprawcy kradzieży - relacjonuje Wioletta Kotecka z bełchatowskiej policji.
Niedługo później funkcjonariusz, będący już po służbie, zauważył odpowiadającego rysopisowi mężczyznę na jednym z przystanków autobusowych na ul. 1 Maja. W związku z tym policjant postanowił podjąć interwencję.
Rozpoznany złodziej wielokrotnie zaprzeczał, jakoby ukradł komuś znaczną ilość gotówki. Gdy funkcjonariusz prosił go o pokazanie zawartości kieszeni, ten wyjmował z nich bezwartościowe przedmioty. Dopiero przeszukanie odzieży wykazało, że 53-latek rzeczywiście ma przy sobie skradzione 10 tys. zł. Mężczyzna został zatrzymany przez policję. Teraz grozi mu do pięciu lat więzienia.
Komentarze (0)