O akcji schroniska, nawiązującej do wyborów pisaliśmy we wczorajszym artykule, który można przeczytać klikają TUTAJ. W skrócie, pracownicy placówki stworzyli fikcyjne partie, których przedstawicielami są zwierzaki. Na afiszach jest wszystko to, co zawierają standardowe plakaty wyborcze - zdjęcie kandydata, nazwę partii oraz numer listy. I to właśnie ten ostatni element wzbudził poważne zastrzeżenia Arkadiusza Rożniatowskiego, który sam kandyduje do Sejmu w jesiennych wyborach. Zwierzęce partie "Qndelków" i "Kotełqw" sygnowane są numerami 1 i 2, które jak się okazuje odpowiadają w realnych wyborach komitetom PSL i PiS. I tu wg. kandydata KO, przypadku nie ma. Arkadiusz Rożniatowski twierdzi, że może to utrwalać pozytywny odbiór list wspomnianych partii i wpłynąć na wynik wyborów.
- Pomysłodawcom akcji nie można odmówić kreatywności. Nie wykazali się jednak wyczuciem i ostrożnością, gdyż moim zdaniem na materiałach promujących akcję niefortunnie użyto oznaczeń używanych przez prawdziwe komitety wyborcze w trwającej kampanii. Chodzi oczywiście o numery list i pozycje na tych listach. Wystarczyłoby przecież użyć np numeru listy 7 i 8, akcja miałaby jednakowy wydźwięk, a jej autor nie naraziłby się na podejrzenia o działanie niezgodne z obowiązującymi przepisami prawa - informuje Arkadiusz Rożniatowski.
Kandydat KO sprawę potraktował poważnie, sugerując, że jest to naruszenie przepisów. Sprawę zgłosił więc do komisarza wyborczego.
- Oczywiście jak zawsze w podobnych sprawach zwróciłem się o opinię do Delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Piotrkowie Trybunalskim i czekam na odpowiedź. Proszę mi wierzyć, że naprawdę chciałbym się mylić co do intencji pomysłodawców akcji, ale mam świadomość tego, kto sprawuje nadzór nad schroniskiem i mam prawo podejrzewać, że to nie przypadek – dodaje kandydat KO.
Tu wyjaśnijmy, że nadzór nad schroniskiem stanowi Miasto Bełchatów, z prezydent Mariolą Czechowską na czele, która jest członkiem Prawa i Sprawiedliwości i jako kandydat tego ugrupowania obejmowała urząd prezydencki w pierwszej kadencji. O komentarz w tej sprawie zapytaliśmy szefa bełchatowskiego schroniska Mariusza Półbrata, który skomentował ją w następujący sposób:
- Akcja jest formą zabawy, biorąc pod uwagę czas wyborczy, stworzyliśmy sobie alternatywną rzeczywistość, która ma skupić uwagę mieszkańców Bełchatowa na schronisko. Zawsze o tej porze roku prowadzimy "Dzień Otwartych Drzwi". Zawsze też staramy się znaleźć coś, co pozwoli nam dotrzeć do mieszkańców. Cała akcja jest prowadzona oczywiście z przymrużeniem oka, chociaż same wybory na "Nowego Członka Rodziny" są oczywiście bardzo poważne – mówił Półbrat, dodając, że promocja została przyjęta pozytywnie - To jest zabawa, bardzo ciepło przyjęta przez wszystkich dookoła i nikt do tej pory nie łączył jej z przekazem podprogowym. Logiczne jest, że jeśli mam dwie partie, to będą one reprezentowane przez pierwsze dwa numery. Ludzie gratulują nam wykorzystania sytuacji i wpisania się w szum medialny w dobrym celu.
Szef bełchatowskiego schroniska dementuje też jakoby pomysł akcji miał podłoże polityczne narzucone z góry.
- Pani prezydent ma na pewno ważniejsze zadania i nie wpływa bezpośrednio na nasze pomysły. Podlegamy oczywiście pod miasto, jednak w kwestii marketingu, nie zdążyły się sytuacje, by ktoś chciał wpłynąć na to co robimy - podkreśla Półbrat.
Pozostaje pytanie, jak do sprawy podejdzie komisarz wyborczy, który otrzymał w piątek od Arkadiusza Rożniatowskiego zawiadomienie o sprawie i prośbę o wyrażenie opinii.
Do tematu będziemy wracać. Póki co, jesteśmy ciekawi Waszego zdania.