Roberto Piazza i Michał Winiarski desygnowali w niedzielne popołudnie do gry następujący skład: na rozegraniu zobaczyliśmy Grzegorza Łomacza, na ataku Mariusza Wlazłego, parę środkowych stworzyli Srecko Lisinac i Patryk Czarnowski, duet podstawowych przyjmujących Milad Ebadipur i Bartosz Bednorz, a na pozycji libero wystąpił Kacper Piechocki.
Lepiej w spotkanie weszli jastrzębianie, którzy dzięki duetowi Muzaj-Oliva szybko objęli trzypunktowe prowadzenie (4:1). Jedyne oczko żółto-czarnych w tym okresie, swoje premierowe na parkietach PlusLigi, zdobył Ebadipur, kończąc atak z prawego skrzydła. Po asie serwisowym Borucha i błędzie w ataku Wlazłego przewaga gospodarzy wzrosła do pięciu punktów (12:7). Bełchatowianom udało się zbliżyć na dwa punkty (11:13), ale bliżej już nie. Generalnie inauguracyjną partię od początku do końca kontrolowali podopieczni Marka Lebedewa i wygrali ją ostatecznie w stosunku 25:21.
Druga odsłona miała niesamowity przebieg. Rozpoczęło się jednak spokojnie. PGE Skra objęła dwupunktowe prowadzenie (6:4), które powiększała po błędach Muzaja (14:11) i Kosoka (19:15). Kiedy wydawało się, że Wlazły i spółka kontrolują tę partię, w pole zagrywki powędrował Hidalgo Oliva i posłał pięć asów serwisowych! W efekcie na tablicy wyników pojawił się wynik 22:19 dla gospodarzy. Następny zwrot akcji mieliśmy od stanu 20:23 na niekorzyść siatkarzy z Bełchatowa. Żółto-czarni wygrali pięć kolejnych akcji i mogli cieszyć się z wygranej w secie (25:23). Dwa ostatnie punkty padły po blokach Srecko Lisinaca, ale warto też zauważyć dobrą postawę Niko Penczewa, który w krytycznym momencie pojawił się w miejsce Milada Ebadipura.
Set trzeci był równie emocjonujący. Praktycznie od początku (2:0) do samego końca (22:18) był pod pełną kontrolą jastrzębian. Momentem pewnego przełomu okazała się podwójna zmiana dokonana przez Roberto Piazzę. Za Łomacza i Wlazłego na parkiecie pojawili się Janusz i Romać. To dzięki nim udało się doprowadzić do remisu 22:22, po asie serwisowym tego drugiego. O losach partii decydowała ostatecznie gra na przewagi, a w niej minimalnie lepsi okazali się siatkarze Jastrzębskiego Węgla (27:25). Kluczowa okazała się fenomenalna obrona Macieja Muzaja, która zapoczątkowała decydującą kontrę.
Czwarta odsłona najbardziej przypominała tę pierwszą. Dość szybko sytuację opanowali zawodnicy zespołu z Górnego Śląska, którzy najpierw objęli dwupunktowe prowadzenie (7:5), a już za chwilę je podwoili (11:7). W środkowej fazie seta dorzucili jeszcze oczko (14:9) i byli w komfortowej sytuacji. Trener Roberto Piazza próbował zmian. Za Ebadipura wszedł Penczew, za Czarnowskiego Kłos i w końcu za Wlazłego Romać. Na niewiele się to jednak zdało. Rozpędzonego Jastrzębskiego Węgla z szalejącym na lewym skrzydle Hidalgo Olivą zatrzymać się nie udało. Gospodarze wygrali czwartą partię w stosunku 25:20 i cały mecz 3:1, sięgając po komplet punktów na inaugurację. Najlepszym zawodnikiem meczu wybrano przyjmującego JW, Hidalgo Olivę.
Siatkarze PGE Skry wrócą do Bełchatowa bez punktów, co jest na pewno pewnym rozczarowaniem, ale już po pierwszym meczu PlusLigi widać, że w tym zespole drzemie olbrzymi potencjał. Kwestią czasu wydaje się dogranie jakże ważnych w siatkówce detali i wskoczenie na poziom, który pozwoli takie mecze jak ten dzisiejszy po prostu dość regularnie wygrywać.
Trudno o laurki po porażce, ale warto odnotować, że wysoką formę z okresu przygotowawczego i meczu o Superpuchar Polski utrzymuje przyjmujący Bartosz Bednorz, który po raz kolejny ciągnął wraz z Mariuszem Wlazłym atak bełchatowian.
Jastrzębski Węgiel – PGE Skra Bełchatów 3:1 (25:21; 23:25; 27:25; 25:20 )
Jastrzębski Węgiel: Kampa, Kosok, Hidalgo Oliva, Muzaj, Boruch, Quiroga, Popiwczak (L) oraz Sobala
PGE Skra Bełchatów: Łomacz, Lisinac, Ebadipur, Wlazły, Czarnowski, Bednorz, Piechocki (L) oraz Penczew, Romać, Kłos, Janusz
MVP: Hidalgo Oliva