Środowe spotkanie, które odbyło się w Atlas Arenie przy komplecie publiczności na trybunach, trwało z przerwami niespełna półtorej godziny. Jak łatwo się domyślić, goście nie stracili w nim nawet seta i są już tylko o mały krok od zapewnienia sobie miejsca w wielkim finale siatkarskiej Champions League, który odbędzie się w Berlinie. Do pełni szczęścia brakuje im dwóch wygranych partii w rewanżu (lub zwycięstwa w „złotym secie”), do którego dojdzie za tydzień.
Kibice bełchatowskiego zespołu łudzili się, że po przegranej rywalizacji z Jastrzębskim Węglem i stracie szans na obronę mistrzowskiego tytułu, ich pupile podejdą do dzisiejszej konfrontacji podwójnie zmotywowani, a że nie byli faworytem konfrontacji z włoskim potentatem, to również rozluźnieni, co na ogół procentuje dobrą grą.
Szybko jednak tych złudzeń zostali pozbawieni. Podopieczni Roberto Piazzy i Michała Winiarskiego przez półtora seta praktycznie na boisku nie istnieli. Inauguracyjną odsłonę przegrali 14:25, a w drugiej przegrywali już 4:11. Później było już tylko lepiej, ale pozwoliło to jedynie na nawiązanie wyrównanej walki.
W drugim secie zakończyła się ona zdecydowanie niższą niż w pierwszej części meczu porażką (20:25). W trzecim gra punkt za punkt toczyła się już od początku do końca, ale w decydujących momentach swoją wyższość udowodnili przyjezdni, wygrywając partię w stosunku 25:23 i cały mecz 3:0.
Co tu dużo pisać, deklasacja. Nie funkcjonował praktycznie żaden element, a najwięcej zastrzeżeń można było ponownie mieć do przyjęcia i zagrywki. Przyjezdni zdobyli aż dziesięć bezpośrednich punktów serwisem przy jedenastu błędach, bełchatowianie zaledwie jedno oczko przy piętnastu pomyłkach. Komentuje się samo.
Oczywiście nie na najmniejszego sensu znęcać się dziś nad PGE Skrą, bo przegrać z Cucine Lube Civitanovą, to nie wstyd. Choć jak pokazały ostatnimi czasy Dinamo Moskwa czy Werona, które przegrywały dopiero po tie-breaku, nawet tak mocną ekipę można ugryźć. Szkoda zwłaszcza trzeciego seta, który mógł być momentem przełomowym.
PGE Skra Bełchatów - Cucine Lube Civitanova 0:3 (14:25, 20:25, 23:25)
PGE Skra: Łomacz, Wlazły, Kochanowski, Kłos, Szalpuk, Ebadipour, Piechocki (libero) oraz Katić, Droszyński, Teppan
Cucine Lube: Bruno, Sokołow, Simon, Stanković, Leal, Juantorena, Balaso (libero) oraz Kovar