Aktualni mistrzowie Francji i zdobywcy krajowego superpucharu są teoretycznie najłatwiejszym rywalem żółto-czarnych na tym etapie zmagań w Lidze Mistrzów. W ich szeregach nie brakuje jednak zawodników o uznanej marce. Atakujący Stephen Boyer to przecież podstawowy atakujący „Trójkolorowych” i największe objawienie tegorocznego sezonu reprezentacyjnego.
W związku z klasą rywala sztab szkoleniowy bełchatowian posłał do boju pierwszy skład. Do szóstki po przerwie spowodowanej urazem powrócił Mariusz Wlazły. Pojawił się w niej też Karol Kłos. Poza nimi zobaczyliśmy Grzegorza Łomacza, Bartosza Bednorza, Milada Ebadipura, Srecko Lisinaca i na pozycji libero Kacpra Piechockiego.
Pierwszy set rozstrzygnął się dość szybko, bo już w środkowej fazie, kiedy to po wyrównanym początku PGE Skra wrzuciła drugi bieg i wypracowała pięciopunktową przewagę (13:8). Później ona jeszcze wzrosła i sięgała nawet ośmiu oczek (22:14). Ostatecznie inauguracyjna odsłona zakończyła się wynikiem 25:19. Kluczowa okazała się ponownie zagrywka, którą bełchatowianie zdobyli aż cztery bezpośrednie punkty. Dwa asy posłał Lisinac, a po jednym Bednorz i Łomacz.
Druga partia miała zupełnie inny przebieg. To przyjezdni przejęli inicjatywę i dość szybko wyszli na prowadzenia (8:5), które konsekwentnie powiększali (14:9; 19:13). Mariusz Wlazły i spółka nie potrafili tej straty odrobić czy nawet zniwelować, w konsekwencji przegrywając 18:25. Tym razem to goście lepiej spisali się w polu zagrywki i to okazało się kluczem do zwycięstwa.
Kto zagrywa, ten wygrywa – w myśl tej zasady toczył się też trzeci set. Ponownie lepiej rozpoczęli go mistrzowie Francji, którzy odskoczyli na trzy oczka (9:6), a później byliśmy świadkami scenariusza zbliżonego do tego z poprzedniej odsłony. Przewaga urosła do sześciu oczek (14:8), a żółto-czarni nie byli w stanie jej zredukować i przegrali ponownie wysoko (19:25).
Set numer cztery był tym najbardziej zaciętym. Raz prowadzili jedni, raz drudzy, a o zwycięstwie decydowała sama końcówka. W tej, po grze na przewagi, lepsi okazali się Francuzi, a mecz asem serwisowym zakończył Javier Gonzalez (27:29).
Porażka z Chaumont VB jest niemiłą niespodzianką, ale trzeba przyznać, że drużyna gości pokazała w środę kawał dobrej siatkówki i w pełni zasłużyła na to zwycięstwo.
PGE Skra Bełchatów – Chaumont VB 1:3 (25:19; 18:25; 19:25, 27:29)