Już w sobotę wielki finał Ligi Mistrzów UEFA!

Opublikowano:
Autor:

Już w sobotę wielki finał Ligi Mistrzów UEFA! - Zdjęcie główne

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport 1 czerwca na stadionie Wanda Metropolitano w Madrycie, gdzie na co dzień występują piłkarze Atletico, rozegrany zostanie finałowy mecz UEFA Champions League 2018/19. Zmierzą się w nim dwaj przedstawiciele angielskiej Premier League, Liverpool FC i Tottenham Hotspur. Bełchatowianie to spotkanie będą mogli obejrzeć między innymi na wielkim ekranie w kinie Helios.

Finał najważniejszych rozgrywek w świecie klubowej piłki będzie wewnętrzną sprawą „Wyspiarzy” dopiero po raz drugi w historii zmagań o Puchar Europy. Pierwszy raz taka sytuacja miała miejsce w sezonie 2007/08, kiedy w decydującej potyczce starły się zespoły Manchesteru United i Chelsea Londyn. Po upływie dziewięćdziesięciu minut regulaminowego czasu gry na tablicy wyników widniał wówczas remis 1:1. W dogrywce nie padły już żadne bramki, więc o końcowym zwycięstwie musiała zadecydować seria rzutów karnych. W strzelaniu „jedenastek” lepsze okazały się „Czerwone Diabły” (6:5), które tym samym wygrały Ligę Mistrzów po raz trzeci. Kto będzie górą tym razem, The Reds czy może jednak „Koguty”? Według najpopularniejszych bukmacherów, wymienianych w rankingu portalu Opinie.com, większe szanse na triumf mają zawodnicy z Liverpoolu.

Trudno się temu dziwić. Podopieczni Juergena Kloppa zmagania w Premier League zakończyli na drugiej pozycji, ustępując jedynie Manchesterowi City. Drużyna z Anfield Road wyścig o mistrzowski tytuł przegrała dosłownie o włos. Na przestrzeni trzydziestu ośmiu kolejek okazała się bowiem gorsza od „Obywateli” zaledwie o jedno oczko! Zespół z czerwonej części Merseyside przegrał przez całą kampanię tylko jedno spotkanie, a siedem innych zremisował. Pozostałe trzydzieści wygrał, co przełożyło się na rekordowy dla klubu dorobek 97 punktów. To aż o 26 oczek więcej od finałowego rywala, który zakończył krajowe zmagania na czwartej pozycji, zapewniając sobie tym samym udział w kolejnej edycji UEFA Champions League.

„Odliczam już dni do wylotu na mecz, bo tak jak wszyscy w Liverpoolu mam wielki apetyt na trofeum. Zawsze powtarzam, że w finałach nie ma faworyta. Optymistycznie jednak rzecz ujmując, nie boję się tego spotkania. Takich rzeczy nie powinno się mówić, sport nie lubi wywyższania się, jednak uważam, że LFC ma większą piłkarską jakość. Na papierze, w każdej formacji dysponuje teoretycznie lepszymi zawodnikami, o czym świadczą zresztą nagrody, jakie piłkarze z Anfield otrzymali po zakończeniu sezonu Premier League” - napisał Jerzy Dudek w swoim felietonie dla „Przeglądu Sportowego”.

Były bramkarz The Reds, który wygrywał przecież z Liverpoolem FC Ligę Mistrzów UEFA w 2005 roku, wskazuje na liczne przewagi indywidualne ekipy Juergena Kloppa i również z nim trudno się nie zgodzić. Alisson Becker zgarnął „Złote Rękawice” dla najlepszego golkipera angielskiej ekstraklasy, zachowując czyste konto w aż dwudziestu jeden meczach. „Złotego Buta”, dla najlepszego strzelca ligi, zgarnęli do spółki Mo Salah i Sadio Mane, którzy zdobyli po dwadzieścia dwie bramki. Z kolei młodziutki Trent Alexander-Arnold był najlepszym asystującym spośród obrońców. Wisienką na torcie był oczywiście tytuł Piłkarza Roku, który trafił w ręce holenderskiego stopera, Virgila Van Dijka.

Spokojnie można więc powiedzieć, że Liverpool FC w sezonie 2018/19 jest zespołem kompletnym, o czym przekonała się m.in. FC Barcelona, która w rewanżowym meczu półfinałów Ligi Mistrzów UEFA na Anfield Road nie była w stanie obronić trzybramkowej przewagi, jaką Leo Messi i spółka wypracowali sobie na Camp Nou. Był to kolejny comeback The Reds, który na zawsze zapisze się w historii europejskiego futbolu, w której klub z Merseyside ma swoje szczególne miejsce.

Wystarczy przypomnieć o tym, że dla LFC tegoroczny finał Pucharu Europy będzie już dziewiątym, w tym drugim z rzędu. Ten zeszłoroczny, przeciwko Realowi Madryt, był co prawda przegrany (1:3), ale w aż pięciu z nich udało się zwyciężyć, co czyni ekipę z zachodniego wybrzeża północnej Anglii trzecią najbardziej utytułowaną w historii najbardziej prestiżowych rozgrywek klubowych na Starym Kontynencie.

Jak na tym tle wypada sobotni rywal podopiecznych Juergena Kloppa? Blado. Tottenham choć istnieje od 110 lat nie może pochwalić się aż takimi sukcesami na arenie międzynarodowej. Jeszcze w minionym wieku dwukrotnie wygrywał Puchar UEFA i raz Puchar Zdobywców Pucharów. To jedyne trofea, jakie zdołał wywalczyć w europejskich rozgrywkach.

Tak naprawdę jednak potęga tego klubu budowana jest w ostatnich latach, kiedy to „Koguty” na stałe zagościły w czołówce Premier League, gdzie poczynają sobie coraz odważniej. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie obecność w szeregach Spurs Harry'ego Kane'a, który końcówkę sezonu ligowego stracił przez kontuzję, ale na sobotni finał ma być już gotowy.

„Czuję się dobrze i jak dotąd nie było żadnych problemów. Pod koniec zeszłego tygodnia zacząłem czuć, że wróciłem do drużyny. Teraz muszę osiągnąć jak najwyższy poziom sprawności fizycznej. Wszystko będzie zależeć od trenera. To on zdecyduje, czy jestem gotowy do gry, czy nie. Ja na razie czuję się dobrze i jestem gotowy na finał” – skomentował sam zainteresowany, cytowany przez portal „WP Sportowe Fakty”.

Kane to nie tylko kapitan „Kogutów”, ale też ich najlepszy zawodnik. Tylko w tym sezonie zdobył 24 gole, do których dorzucił jeszcze sześć asyst. Z tego pięć bramek strzelił w ośmiu meczach UEFA Champions League, w których wystąpił. Jak ważna to postać dla ekipy Mauricio Pochettino najlepiej pokazuje jego bilans historyczny - 159 bramek dla klubu w wieku zaledwie 25 lat!

To w jego powrocie do zdrowia i formy kibice Tottenhamu upatrują szansy na pokonanie Liverpool FC, co w tym sezonie jeszcze się nie udało. W potyczkach o ligowe punkty dwukrotnie zwyciężali bowiem Mo Salah i spółka, dwukrotnie w stosunku 2:1.

Choć wszyscy eksperci są zgodni, co do tego, że faworytem sobotniej batalii będzie ekipa z Anfield Road, to nikt nie skreśla Kane'a i jego kolegów z zespołu. Po tym, co zrobili w półfinale, gdzie w ciągu jednej połowy odrobili na wyjeździe trzy bramki straty do Ajaksu Amsterdam, byłoby to zresztą niemądre.

Przypominamy, że wielki finał UEFA Champions League 2018/19 bełchatowianie będą mogli obejrzeć nie tylko w domowym zaciszu, ale wraz z innymi kibicami na wielkim ekranie - kino Helios zaprasza na transmisję tego widowiska.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE