reklama

Do trzech razy sztuka, GKS wygrywa pierwszy mecz po wznowieniu rozgrywek!

Opublikowano:
Autor:

Do trzech razy sztuka, GKS wygrywa pierwszy mecz po wznowieniu rozgrywek! - Zdjęcie główne

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportOdkąd zespół „Brunatnych” przejął Marcin Węglewski można było mówić o pewnej prawidłowości – gra dużo lepsza niż sam wynik. Na szczęście udało się z tym zerwać już za trzecim razem, w sobotnim starciu z Zagłębiem Sosnowiec, które biało-zielono-czarni wygrali na własnym boisku w stosunku 2:1. Spotkanie zostało rozegrane w ramach 25. kolejki rozgrywek Fortuna 1.Ligi, a wygrana w nim jest o tyle cenna, że pozwoliła uniknąć osunięcie się do strefy spadkowej.

W porównaniu do ostatniego spotkania z Chrobrym w Głogowie (0:1), sztab szkoleniowy GKS-u Bełchatów przed meczem z sosnowiczanami zdecydował się na trzy roszady w wyjściowym składzie. W podstawowej jedenastce w miejsce Michała Kołodziejskiego, Bartłomieja Bartosiaka i Przemysława Zdybowicza od pierwszej minuty na murawie zameldowali się Mariusz Magiera, Bartosz Biel i Patryk Winsztal.

Wyjściowy skład: Paweł Lenarcik - Marcin Sierczyński, Marcin Grolik (kpt), Mariusz Magiera, Mateusz Szymorek - Bartosz Biel, Adrian Małachowski, Paweł Czajkowski, Artur Golański, Emile Thiakane - Patryk Winsztal (m). Rezerwa: Daniel Niźnik - Mikołaj Grzelak, Bartłomiej Lisowski (m), Kacper Kondracki (m), Dawid Flaszka, Maciej Koziara, Damian Warnecki (m), Viktor Putin, Przemysław Zdybowicz (m).

To właśnie znany między innymi z występów w barwach Górnik Zabrze „Magik”, swego czasu wicekról asyst na szczeblu ekstraklasy (2011/12), był pierwszoplanową postacią inauguracyjnej odsłony. Lewonożny specjalista od wykonywania stałych fragmentów gry już w trzeciej minucie spotkania groźnie dośrodkował w pole karne rywali. Kilka minut później Magiera skierował piłkę do bramki. Z tym, że do własnej, notując tym samym samobója. Jednak gdyby nie nieudana próba ofiarnego wślizgu doświadczonego obrońcy gol dla przyjezdnych i tak by padł, bo za jego plecami znajdował się gotowy dostawić nogę Fabian Piasecki.

Niespełna pięć minut później po kolejnym stałym fragmencie gry dla „Brunatnych' i główce Czajkowskiego piłka przekroczyła linię bramkową, ale sędziowie ze znanych sobie tylko powodów prawidłowo zdobytego gola nie uznali, więc na tablicy wyników wciąż widniał rezultat 0:1. Stopklatkę z tej sytuacji złapał Przemysław Michała z portalu WESZLO.com:

W 20. minucie pojedynku Pawła Lenarcika pokonał Fabian Piasecki, ale sędziowie wyłapali, że zrobił to pomagając sobie ręką. Końcówka pierwszej połowy należała do bełchatowian, którzy po kolejnych dośrodkowaniach stwarzali sobie dobre okazje do zdobycia wyrównującej bramki. Pomiędzy 39. a 43. minutą Marcin Grolik, który rozgrywał w sobotę setny mecz w barwach górniczego klubu, trafił najpierw w poprzeczkę, a następnie w słupek. W tej drugiej akcji była szansa na skuteczną dobitkę, ale ta przeszła minimalnie obok słupka. Swoją szansę miał też Magiera, ale chybił z rzutu wolnego podyktowanego tuż przed polem karnym. Podsumowując pierwszą połowę, biało-zielono-czarni mogli a nawet powinni wygrać ją mniej więcej 3:1, ale schodzili do szatni przy wyniku 0:1.

„Wielu trenerów zastanawia się, dlaczego nie wpada. Pewnie to, co dzieje się w głowach zawodników przez te nasze problemy, też robi swoje. Brakuje spokoju w wykończeniu akcji, niektórzy za bardzo chcą się przełamać, przez co trudno nam się w tych dogodnych sytuacjach skutecznie odnaleźć. Trzeba też przypomnieć, że jesteśmy zespołem, który nawet robiąc awans, nie strzelał wielu goli. Pracujemy nad tym w treningach i wierzę, że się przełamiemy, bo te dobre sytuacje przecież stwarzamy” - mówił nowy trener bełchatowskiej ekipy przed sobotnim pojedynkiem.

Jego słowa okazały się prorocze. Niekorzystny wynik utrzymywał się „tylko” do 67. minuty, kiedy wprowadzony w drugiej odsłonie Koziara ściął do środka boiska, a potem podciął piłkę nad obrońcami tak dokładnie, że wchodzącemu idealnie w tempo Czajkowskiemu nie pozostało nic innego jak tylko pokonać Chorążkę (1:1).

Dziesięć minut później Biel został sfaulowany przy próbie przedarcia się w pole karne Zagłębia i sędzia musiał wskazać na jedenasty metr. Rzut karny pewnym strzałem w sam środek bramki na gola zamienił Małachowski (2:1). Wynik ten nie uległ już zmianie, dzięki czemu biało-zielono-czarni mogli cieszyć się z pierwszej zdobyczy po restarcie Fortuna 1. Ligi.

Wygrana jest tym cenniejsza, że wcześniej swój mecz wygrała Odra Opole (2:0), co oznaczało osunięcie się GKS-u Bełchatów do strefy spadkowej. Na szczęście udało się z niej uciec już po kilku godzinach. Ale tylko na dystans jednego punktu. Szansa na powiększenie tej skromnej przewagi już w środę 17 czerwca o godzinie 18:00 na GIEKSA Arenie, kiedy to podopieczni Marcina Węglewskiego podejmą zespół Chojniczanki Chojnice.

GKS Bełchatów vs Zagłębie Sosnowiec 2:1 (0:1)
Gole:
Paweł Czajkowski (67.), Adrian Małachowski (78. - karny) - Mariusz Magiera (10. - gol samobójczy)
Żółte kartki: Winsztal, Szymorek, Sierczyński - Grzelak, Słomka.

GKS Bełchatów: 1. Paweł Lenarcik - 70. Marcin Sierczyński, 3. Marcin Grolik, 21. Mariusz Magiera, 2. Mateusz Szymorek - 14. Bartosz Biel, 8. Paweł Czajkowski, 19. Adrian Małachowski (84, 16. Mikołaj Grzelak), 13. Artur Golański (60, 20. Maciej Koziara), 11. Émile Thiakane - 18. Patryk Winsztal (74, 59. Przemysław Zdybowicz).
Zagłębie Sosnowiec: 12. Kacper Chorążka - 29. Markas Beneta, 17. Kacper Radkowski, 27. Rafał Grzelak, 98. Wojciech Słomka - 9. Mateusz Szwed (78, 7. Tomasz Nawotka), 14. Filip Karbowy, 6. Bartłomiej Babiarz, 11. Patryk Mularczyk (57, 21. Tomasz Hołota), 30. Patryk Małecki - 99. Fabian Piasecki (65, 18. Rubio).

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE