Przypominamy, że 42-letni dziś trener pojawił się w klubie ze Sportowej w trakcie rundy wiosennej sezonu 2017/2018, a jego debiut przypadł na prestiżowy mecz derbowy, w którym biało-zielono-czarni mierzyli się z ŁKS-em Łódź. Spotkanie to zakończyło się remisem 2:2, co było dobrym prognostykiem na przyszłość.
Jak do tej pory bełchatowski zespół pod wodzą Artura Derbina rozegrał 59 meczów o stawkę, spośród których wygrał 25, 17 zremisował oraz tyle samo przegrał. Zdecydowanie lepiej ten bilans wygląda, kiedy spojrzymy tylko na ligowe mecze domowe – 18 zwycięstw, siedem remisów i zaledwie trzy porażki!
To właśnie dzięki znakomitej postawie na własnym obiekcie oraz solidnej defensywie, która była znakiem rozpoznawczym bełchatowskiego klubu na szczeblu II ligi udało się dość niespodziewanie awansować do Fortuna 1.Ligi zaledwie po kilku miesiącach pracy nowego szkoleniowca.
„Wychodzę z założenia „pracuj najlepiej, jak potrafisz a ludzie to docenią” i super, że ta praca jest doceniania. Zwracam jednocześnie uwagę na to, że to nie tylko moja praca, lecz całego sztabu, z którym współpracuję, jak również zawodników tworzący fantastyczną grupę ludzi.Nie wahałem się nad podpisaniem tego aneksu. Bardzo dobrze czuję się w Bełchatowie, w tym klubie. Wiadomo, że tworzą go ludzie a tutaj współpracuję ze świetnymi osobami. Ta atmosfera towarzysząca nam każdego dnia pracy powoduje, że możemy osiągać dobre wyniki dla GKS Bełchatów (…) Ważne jest to, że propozycja przedłużenia dotychczasowej umowy pojawiła się przed meczem z Wigrami Suwałki i miała być parafowana niezależnie od wyniku tego spotkania. A przypomnę, że do niedzieli nie wygraliśmy sześciu meczów z rzędu. Dlatego tym bardziej muszę podziękować za zaufanie (…)” - powiedział po podpisaniu aneksu do umowy Artur Derbin, cytowany w oficjalnym komunikacie prasowym.
W swojej wypowiedzi szkoleniowiec zwrócił uwagę na bardzo ważny aspekt, czyli zaproponowanie nowej umowy pomimo nie najlepszej passy zespołu w ostatnich pojedynkach. To rzadkość w polskiej rzeczywistości piłkarskiej, ale na ogół takie długofalowe myślenie się opłaca. Przekonali się o tym między innymi w Gliwicach, gdzie wytrzymano ciśnienie i pomimo rozpaczliwej walki o utrzymanie nie zwolniono Waldemara Fornalika, a już na koniec następnego sezonu cieszono się z pierwszego w historii klubu mistrzostwa Polski.
Obecnie piłkarze GKS-u Bełchatów zajmują czternastą pozycję w tabeli Fortuna 1.Ligi z takim samym dorobkiem punktowym. Przewaga nad strefą spadkową wynosi zaledwie dwa oczka, ale z drugiej strony strata do miejsca barażowego (3-6), które od tego sezonu umożliwia walkę o awans do PKO Ekstraklasy, to tylko trzy punkty, więc jeszcze dosłownie wszystko jest możliwe.
