Podopieczni Roberto Piazzy i Michała Winiarskiego lepiej weszli w mecz, kontrolując przebieg pierwszej partii praktycznie od samego początku do końca, ostatecznie wygrywając ją w stosunku 25:20. Dwie kolejne odsłony to już siatkarska wojna nerwów i wygrane najmniejszą możliwą różnicą punktów. Set numer dwa padł łupem przyjezdnych (25:23). Trzecią partię takim samym stosunkiem wygrali z kolei zawodnicy PGE Skry.
Uskrzydleni ponownym objęciem prowadzenia w meczu, żółto-czarni w czwartej części spotkania zdemolowali katowiczan, pozwalając im zdobyć zaledwie piętnaście oczek. Tym samym bełchatowianie zwyciężyli w całym meczu 3:1 i umocnili swoją pozycję w czołowej szóstce tabeli PlusLigi.
Na dwie kolejki przed końcem rundy zasadniczej PGE Skra ma już cztery punkty więcej od siódmego w stawce GKS-u i jest już bardzo bliska, choć jeszcze nie całkowicie pewna, awansu do ćwierćfinałów zmagań o mistrzostwo kraju.
Przed podopiecznymi Roberto Piazzy i Michała Winiarskiego jeszcze dwie batalie o ligowe punkty. 11 marca z Treflem w Gdańsku i 23 marca w Kędzierzynie-Koźlu z ZAKSĄ. Pomoże w nich już Mariusz Wlazły, który dziś dał świetną zmianę, zdobywając aż czternaście punktów.
Lepszy od kapitana żółto-czarnych był jedynie Milad Ebadipour, również wracający do wysokiej formy po urazie. Reprezentant Iranu zdobył 23 oczka i został wybrany MVP spotkania.
PGE Skra Bełchatów - GKS Katowice 3:1 (25:20, 23:25, 25:23, 25:15)
PGE Skra: Łomacz, Katić, Kochanowski, Teppan, Ebadipour, Kłos, Piechocki (libero) oraz Wlazły, Droszyński, Orczyk, Szalpuk
GKS: Komenda, Rousseaux, Sobala, Butryn, Sobański, Krulicki, Mariański (libero) oraz Krzysiek, Quiroga
