reklama

Dzięki pomocy detektywa zamknęłam stary rozdział i zaczęłam nowe życie

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Dzięki pomocy detektywa zamknęłam stary rozdział i zaczęłam nowe życie - Zdjęcie główne

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

RozmaitościWiedziałam, że coś jest nie tak. Maciej zbyt późno wracał do domu, zbyt często zostawał w pracy po godzinach. I zupełnie stracił zainteresowanie mną...

Początkowo myślałam, że faktycznie ma dużo pracy i całkowicie oddaje się nowym projektom - w końcu miała to być dla niego niebywała szansa. Szansa dla nas... Mój mąż miał dostać kontrakt w Australii. Oboje marzyliśmy o tym, żeby zamieszkać tam już na stałe, żeby chodzić do słynnej opery w Sydney i oglądać biegające dziko kangury. Żeby wyrwać się z tej szarej rzeczywistości, z kraju, w którym nie szanuje się odmienności, piętnuje mniejszości, gdzie nie ma szacunku do drugiego człowieka tylko dlatego, że ma inny kolor skóry, inaczej nazywa Boga lub nie chce nazywać go wcale, dlatego, że inaczej kocha. Tak... Byłam w stanie wiele znieść, aby to pragnienie wcielić w życie. Samotne wieczory, samotne kolacje i trochę za dużo wina. Myślałam, że przytłacza go stres, że jest zmęczony - i dlatego nie ma ochoty na seks. Kilka razy próbowałam. Seksowna bielizna, aromatyczne świece i scottish whisky. A on po prostu całował mnie w czoło i mówił: ,,Nie dziś kochanie, padam na twarz".

To trwało jakieś dwa miesiące. I pewnie nadal żyłabym w nieświadomości i pogrążała się w smutku i samotności, gdyby Maciej nie poczuł się zbyt pewnie i nie popełnił jednego małego błędu. Kobieta zawsze wyczuje zapach innej kobiety na koszuli swojego faceta. To jej podstawowa umiejętność. Więc gdy wyczułam nutę słodkiej orchidei na przybrudzonym kołnierzyku, nie miałam wątpliwości, że powodem nieobecności i zmęczenia Macieja była inna kobieta. Zalała mnie fala gorąca, a potem zaczęłam trząść się z zimna. Ogarnęła mnie rozpacz i przerażenie, a po chwili niebywały gniew! Nigdy nie należałam do osób, które użalały się nad sobą. Silna, ambitna i niezależna - zawsze podejmowałam działanie, zawsze walczyłam o swoje. O męża walczyć nie miałam już zamiaru. Młodzieńcze uczucie dawno wygasło, łączyło nas już tylko przywiązanie i wygoda. Ale nie zamierzałam tolerować zdrady. Poza tym, jak mogłabym mu kiedykolwiek zaufać? Jedyną rzeczą, o jaką w tej sytuacji chciałam zawalczyć, były pieniądze. Nie, nie chciałam się na nim mścić, to nie w moim stylu, nigdy nie byłam małostkowa. Ale nie mogłam zrezygnować z Australii, nie byłam w stanie odpuścić tego marzenia. A aby się ziściło, potrzebowałam środków. Złotych, dolarów, euro - waluta nie ma znaczenia. Postanowiłam się rozwieść i zrobić to porządnie. Rozstanie za obopólnym porozumieniem nie wchodziło w grę. Musiałam zdobyć orzeczenie o winie, bo tylko dzięki temu mogłam zawalczyć o większe pieniądze. Potrzebowałam dowodu niewierności mojego małżonka...

Wtedy przypomniałam sobie historię mojej przyjaciółki, Elizy, która wynajęła detektywa, aby sprawdził, gdzie wieczorami znika jej mąż. Piotr wprawdzie nie wdał się w żaden romans, ale wyszła na jaw przykra sprawa jego uzależnienia od gier hazardowych. Eliza korzystała wtedy z biura detektywistycznego Tajfun Group. Detektyw Wrocław przydzielony do jej sprawy działał szybko, dyskretnie, a co najważniejsze - skutecznie. W ciągu kilku dni zdobył dowody, świadczące o wizytach Piotra w lokalnym kasynie. Czemu i ja nie miałabym skorzystać z pomocy specjalistów? Następnego dnia zadzwoniłam do biura Tajfun Group i umówiłam się na spotkanie z ich pracownikiem w małej pizzerii, u nas w Katowicach.

Na spotkanie przyszłam wcześniej, zamówiłam moje ulubione latte i obserwowałam ludzi wchodzących do lokalu. W pizzerii pojawił się wysoki mężczyzna w przeciętnie szarym płaszczu, z czarnym plecakiem. To był on, mój detektyw. Zamówił kawę i ciepłym, spokojnym głosem poprosił o opowiedzenie mojej historii. Nazajutrz byłam już w biurze agencji, aby podpisać umowę. Przekazałam zdjęcie mojego męża, opowiedziałam, gdzie pracuje, z kim się przyjaźni i gdzie lubi zajrzeć po pracy. Zostałam poproszona o cierpliwość, o naturalne zachowanie w domu, tak, by w żadnym razie nie wzbudzić jego podejrzeń. Przez kilka kolejnych dni udawałam więc kochającą żonę, przygotowywałam kolacje i masowałam jego spięty kark.

Szóstego dnia otrzymałam telefon z agencji, poproszono mnie o przybycie do biura Tajfun Group. W małym pokoju z zielonymi roletami czekał na mnie mój detektyw. Powitał mnie serdecznym uśmiechem i powiedział: ,,Mamy to, Pani Zofio!" Wręczył mi szarą kopertę, w której, jak się domyślałam, miały znaleźć się dowody niewierności mojego małżonka. Wzięłam głęboki oddech, upiłam łyka wody, która nie wiem nawet kiedy została mi podsunięta pod nos. Otworzyłam kopertę i wszystko stało się jasne. Maciej i... Eliza! Moja przyjaciółka, która płakała mi w rękaw, gdy dowiedziała się, że jej mąż przegrał w kasynie ich wszystkie oszczędności. Z którą chodziłam na shoppingi i treningi krav maga. Której opowiadałam o tym, jaka samotna czuję się w moim małżeństwie. Życie jest pełne niespodzianek i czasem pisze ciekawsze scenariusze, niż te z brazylijskich telenoweli, czy ,,M jak miłość".

Złożyłam pozew o rozwód z orzeczeniem o winie. Sędzina nie miała żadnych wątpliwości co do charakteru znajomości Macieja z Elizą - zdjęcia zrobione przez detektywa z ukrycia były bardzo dobrej jakości. Przedstawiały parę kochanków w niedwuznacznej sytuacji, twarze były widoczne wyraźnie. Wyrok mógł być tylko jeden - pomyślny dla mnie. Straciłam męża i przyjaciółkę, zyskałam środki, dzięki którym mogłam spełnić swoje marzenie. Walizka jest już spakowana, za trzy godziny wylatuję do Sydney.

 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE