Mówi się, że dobro wraca, a dowodem na to może być historia pana Piotra. To mężczyzna w kryzysie bezdomności, który uratował małe kocięta. Maleństwa dostarczył do schroniska dla zwierząt, a sam zyskał mieszkanie i pracę. Jak potoczyła się ta historia dalej?
Kotki porzucone w kartonie
Wszystko zaczęło się w sobotę 30 sierpnia, kiedy do piotrkowskiego schroniska dla zwierząt trafiły dwa kocięta. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że maluchy przyniósł człowiek w kryzysie bezdomności. Zwierzęta były porzucone w kartonie zaklejonym taśmą, co mogło skończyć się tragedią. Szczęśliwie na swojej drodze napotkały pana Piotra, który zaniósł je do piotrkowskiego azylu.
- Chcemy publicznie podziękować Panu Piotrowi – bo to piękny dowód, że dobro można znaleźć tam, gdzie czasem najmniej się go spodziewamy – mówią pracownicy schroniska.
To jednak nie koniec.
Odnaleźli dom
Historia kociąt i czyn pana Piotra poruszyły internautów, którzy wyrazili chęć pomocy potrzebującemu mężczyźnie. Jak się okazuje, w życiu pana Piotra zaszły zmiany.
- Bezdomny Pan Piotr znalazł i przyniósł do naszego schroniska w Piotrkowie Trybunalskim kocięta. Krótka opisana przez nas historia poruszyła serca i sprawiła, że jeden z mieszkańców miasta odnalazł Pana Piotra i postanowił mu pomóc – znalazł dla niego mieszkanie i pracę. Niestety mieszkanie jest puste, a Pan Piotr zaczyna od zera – przekazali pracownicy schroniska.
Internauci szybko ruszyli z pomocą. Przekazano już ubrania czy meble dla pana Piotra, którego życie zaczęło zmieniać się z dnia na dzień.
- Jak wiecie, wydarzył się cud: dobry człowiek z naszego miasta podarował Panu Piotrowi dach nad głową. To ogromny krok w jego życiu, nowy początek. […] Byłam dziś u Pana Piotra i widziałam na własne oczy, jak wygląda jego nowe życie. Panowie nie chcą się ujawniać – i ja to szanuję, ale musicie mi uwierzyć na słowo, że obaj istnieją i wspólnie walczą o lepsze jutro – mówi Wioletta Truchanowicz, kierownik schroniska.
Nie tylko pan Piotr odnalazł dom. Lola i Lili, bo takie imiona otrzymały uratowane kocięta, zostały adoptowane. Przyjęła je pani Grażyna, która przyznała, że maluchów nie można rozdzielić.
- Dziękujemy pani Grażynie i wszystkim, którzy nas wspierają. To dzięki Wam możemy pisać takie piękne historie – i wierzyć, że każde zwierzę ma szansę na swój happy end - mówią pracownicy schroniska.
Komentarze (0)