Zaginięcie 10-latki zgłosili jej rodzice w Komendzie Powiatowej Policji w Grajewie. Dziewczynka wyszła rankiem z domu pod nieobecność opiekunów. Policjanci natychmiast rozpoczęli poszukiwania. Dzięki zebranym informacjom ustalono, że dziewczynka mogła poruszać się taksówką. Funkcjonariusze telefonicznie skontaktowali się z taksówkarzem, który potwierdził kurs na Śląsk i obecność 10-letniej pasażerki. Taxi było w drodze do Sosnowca na autostradzie A1 pomiędzy miejscowościami Niechcice i Ochocice w powiecie radomszczańskim.
- Dyżurny piotrkowskiej jednostki, po otrzymaniu informacji skierował we wskazane miejsce patrol. Policjanci szybko namierzyli i zatrzymali szarego forda, którym podróżowała zaginiona - informuje Izabela Gajewska z Komendy Miejskiej Policji w Piotrkowie.
Chwilę później wyjaśniono całą zagadkę podróży 10-latki. Dziewczynka wyszła z domu, zabierając sporą sumę pieniędzy. Następnie zamówiła taksówkę i poprosiła o kurs do Sosnowca, do swojej rodziny.
- Mający wątpliwości taksówkarz zapytał o rodziców 10-latki. Dziewczynka oświadczyła jednak, że rodzice są w pracy i nie mają możliwości odebrania telefonu. Mężczyzna uwierzył dziecku i przyjął zlecenie. Tak naprawdę dziewczynka nie miała żadnej rodziny w Sosnowcu. Początkowo nie chciała powiedzieć, dlaczego tam akurat zamierzała jechać. Po krótkiej rozmowie oświadczyła jednak, że za pośrednictwem komunikatora internetowego poznała koleżankę mieszkającą właśnie w Sosnowcu - relacjonuje Izabela Gajewska.
Dziewczynka przyznała, że nigdy wcześniej nie widziała koleżanki poznanej przez internet, ale umówiła się nią przy konkretnym placu zabaw. Przekazała jej też, że ma przy sobie sporą sumę pieniędzy.
- Na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Cała i zdrowa 10-latka trafiła pod opiekę dzielnicowej, z którą czekała na przyjazd rodziców - mówi Izabela Gajewska.
Komentarze (0)