Rodzina dziecka może mówić o wielkim szczęściu, że na swojej drodze podczas wakacji spotkała sierż. szt. Aleksandrę Białek. Policjantka wykazała się nie tylko refleksem, ale również dużą determinacją podczas ratowania dziecka. Nie przerwała akcji, mimo tego, że przeszkadzali jej w tym rodzice malucha. Ta historia mogła zakończyć się naprawdę tragicznie.
Chwile grozy, zła reakcja rodziców
Policjantka wraz z mężem przebywała na urlopie w Marsa Alam w Egipcie. Wypoczywając, w pewnym momencie zwróciła uwagę na przebywającą w pobliżu niespełna 2-letnią dziewczynkę, która prawdopodobnie czymś się zakrztusiła. Dziecko, kaszląc próbowało pozbyć się czegoś, co przeszkadzało mu w nabraniu oddechu. Niestety, bez rezultatu.Pomóc nie potrafili również rodzice, którzy w panice tylko podrzucali nim do góry, co nie przynosiło absolutnie żadnego efektu. W pewnym momencie dziewczynka nie była w stanie oddychać i zaczęła tracić przytomność. Wówczas do akcji przystąpiła funkcjonariuszka, która zauważyła, że na leżaku leżą opakowania po gumach rozpuszczalnych. Aleksandra Białek odebrała dziecko rodzicom i sprawdziła, czy w jej buzi nie znajdują się właśnie gumy. Następnie odwróciła małą w dół i zaczęła uderzać ją między łopatki oraz uciskać klatkę piersiową.
Widząc, że ciało dziecka stało się wiotkie - mała straciła już wcześniej - przytomność, przystąpiła do reanimacji, przerywając ją raz po raz, wciąż próbując usunąć przeszkodę z dróg oddechowych dziecka. W tym czasie przerażeni rodzice, nie widząc od razu efektów akcji ratunkowej i nie rozumiejąc dodatkowo języka polskiego ani angielskiego, usiłowali wyrwać jej dziecko. Uniemożliwił im to jednak mąż policjantki.
Po którejś z rzędu próbie dziecko wykrztusiło cukierek i zaciągnęło powietrze. Po chwili wróciło do siebie i w ramionach mamy uspokoiło się. Po tym wszystkim na miejsce dotarł lekarz, który zbadał 2-latkę i stwierdził, że jej zdrowiu już nic nie zagraża. Dziewczynka podziękowała po wszystkim polskiej policjantce. Miała nawet - według relacji świadków - powiedzieć, że Polka "jest jej aniołem". W geście wdzięczności podarowała naszej policjantce kwiatek i cukierki.
Policjanci nawet w wolnym czasie pozostają czujni
To kolejny przykład, który pokazuje, że nasi funkcjonariusze pozostają na służbie nawet wówczas, kiedy nie mają dyżuru, służby itd. Kilka dni temu sierż. szt. Piotr Fila, policjant z Krakowa, delegowany do pełnienia służby w Chorwacji, w trakcie porannego treningu, uratował 20-letnią obywatelkę Norwegii, którą na plaży napadł 22-letni Chorwat.Funkcjonariusz, który w wolnym od pracy dniu biegał, w pewnym momencie, usłyszał wołanie o pomoc dobiegające z plaży. Postanowił sprawdzić, co się dzieje. Dzięki jego czujności turystka z Norwegii nie została zgwałcona. Sprawca ba widok Polaka uciekł. Piotr Fila udzielił kobiecie pomocy i poinformował o zdarzeniu miejscowe służby. Chwilę później napastnik został zatrzymany i zidentyfikowany zarówno przez pokrzywdzoną, jak i polskiego policjanta. Do zdarzenia doszło w Biogradzie, niedaleko Zadaru.
Przypomnijmy, że od 1 lipca polscy policjanci pełnią służbę na chorwackim wybrzeżu Adriatyku oraz w bułgarskich kurortach Morza Czarnego. W ramach służby asystują funkcjonariuszom miejscowej policji przy wykonywaniu zadań, głównie o charakterze patrolowo-interwencyjnym, prowadzą również kontrole dokumentów kierowców i ich pojazdów oraz sprawdzają trzeźwość. Ponadto, pełnią służbę w Info Punktach, gdzie przekazują turystom niezbędne informacje.
Komentarze (0)