Pojedynek z gdańszczanami zainaugurował drugą rundę fazy zasadniczej Mistrzostw Polski w piłce siatkowej mężczyzn. Żółto-czarni przystępują do niej jako zespół numer dwa ligowej stawki. Celem na najbliższe piętnaście kolejek jest utrzymanie tej pozycji, gdyż gwarantuje ona bezpośredni awans do półfinałów. Natomiast ekipy z miejsc od trzeciego do szóstego będą musiały przebrnąć przez ćwierćfinały.
Blisko tydzień przerwy pomiędzy meczami o stawkę pozwolił dojść do siebie wszystkich siatkarzom żółto-czarnych, dzięki czemu trenerzy Roberto Piazza i Michał Winiarski mogli wystawić najsilniejszy skład. W wyjściowym zestawieniu po dwóch spotkaniach przerwy pojawił się Milad Ebadipur, a obok niego Grzegorz Łomacz, Mariusz Wlazły, Srecko Lisinac, Bartosz Bednorz, Karol Kłos i Kacper Piechocki.
Pojedynek od początku dostarczał spodziewanych emocji. Pierwszy set kończył się grą na przewagi, a obraz gry zmieniał się jak w kalejdoskopie. Jako pierwsi odskoczyli bełchatowianie (16:13), ale już za chwilę mieliśmy remis (17:17), a po kilku kolejnych akcjach prowadzenie gospodarzy (22:20). Dzięki asowi serwisowemu Romacia udało doprowadzić się do remisu (23:23). Jednak w samej końcówce lepszy okazał się Trefl a inauguracyjną partię zakończył blok Grzyba na Lisinacu (28:26).
Losy drugiej partii też decydowały się w końcówce, choć długo wydawało się, że spokojnie wygra ją PGE Skra, która od początku zdecydowanie przeważała i budowała swoją przewagę (6:3, 10:6; 14:9). Nagle coś się jednak zacięło i na tablicy wyników pojawił się remis (17:17), który był zapowiedzią bardzo ciekawego finiszu. Ta też było. Tym razem w grze na przewagi lepsi okazali się siatkarze z Bełchatowa (27:25), a partię zakończył skuteczny atak Ebadipura.
Trzecia odsłona stała na podobnym poziomie jak dwie pierwsze. Wzorem drugiego seta z impetem ruszyli Wlazły i spółka (6:2), ale po kilku akcjach na tablicy widniał już wynik remisowy (10:10), a po paru następnych prowadzili gospodarze (13:11). PGE Skra jednak szybko opanowała sytuację i to ona wypracowała sobie skromną przewagę na kocówkę (22:20), której nie wypuściła z rąk, wygrywając tę część meczu w stosunku 25:21.
Również czwarta partia dostarczyła wielu emocji. Kiedy wydawało się, że mecz zmierza do końca, bo żółto-czarni prowadzili już 21:18, podopieczni Andrei Anastasiego zdołali doprowadzić do remisu (21:21) i kolejnej zaciętej końcówki. W tej lepsi okazali się zawodnicy z Bełchatowa (24:26), którzy mogą cieszyć się z pierwszego kompletu punktów w 2018 roku. MVP spotkania wybrany został Mariusz Wlazły, zdobywca ponad dwudziestu punktów dla swojego zespołu.
Już w najbliższą środę (godzina 18:00) w bełchatowskiej Energii PGE Skra podejmie Asseco Resovię Rzeszów, a stawką tego pojedynku będzie awans do turnieju finałowego Pucharu Polski, który w ostatni weekend stycznia odbędzie się we wrocławskiej Hali Stulecia. Bezpośrednią transmisję z tego meczu będzie można zobaczyć na sportowych antenach Telewizji Polsat.
Trefl Gdańsk – PGE Skra Bełchatów 1:3 (28:26; 25:27; 21:25, 24:26)